Landyńczycy juz dawno nie zostawiaja ulotek pięknych callgirl za przednimi szybami samochodów. Wpadli na lepszy pomysł - umieszczają je na scianach swoich budek telefonicznych. Każdy zainteresowanych wchodzi do takiej budki, wybiera najładniejszą według niego kurtyzanę, po czym niczym nieskrepowany umawia miejsce i godzinę spotkania. Czyż to nie jest o wiele praktyczniejsze? Dzieki temu budki są wciąż używane i nikt nawet nie mysli o niszczeniu znajdującego sie w nich telefonu, bo przecież kto by zniszczył tak cenny punkt kontaktowy? :)