Co tam robaczki? Jestem tu już sobie 33 dzień. Nie jest żle :) Daję radę. Jestem już po radioterapiii, chemii i co najważnejsze kochani w sobotę (30.11) miałam przeszczep! Teraz czekam na kolejny ważny dzień, czyli taki w którym pani doktor mi powie, że chimeryzacja wynosi 100% - to oznacza, że przeszczep się przyjął. Ale do tego jeszcze trochę. Btw. Jestem chimerą :D Czad nie? Właśnie to przeczytałam w wszechwiedzącym internecie. Zupełnie przez przypadek. Nawet nie szukałam niczego na temat przeszczepu. Dla biologicznie nieobeznanych: Chimera organizm zbudowany z komórek różniących się genetycznie - tak twierdzi cicicia wikipedia. Mój brazylijski dawca to 37-letnia kobieta :) Udało się wyseparować bardzo dużo komórek co pozytywnie wpływa na przeszczep. Miałam dwa woreczki czegoś co przypominało barwą sok pomidorowy. Fajnie, fajnie. Przed przeszczepem po tych naświetlachniach i chemii spałam dniem i nocą. Z bardzo krótkimi przerwami. Nic mnie nie bolało, tylko byłam śpiąca cały czas. Można więc uznać tamten tydzień za udany :D Teraz powolutku nabieram sił. Podobno najgorsze wciąż przede mną. Więc czekam. Wezmę to na siebie i uniosę jak będzie trzeba. A co? Ja nie dam rady? Dam. Muszę. Nie jestem tu na występach gościnnych, ja tu walczę o swoje życie. Jest dobrze. Dziś nawet bardzo. Wraca mi apetyt. Wcześniej wszystko było jak błoto, więc średnio było u mnie z jedzeniem. Dalej smak mam słaby, ale daje rade już. Myślę, że najpóźniej w połowie stycznia wypuszczą mnie stąd.
Wszystko uprzyjemniają ludzie, którzy tu pracują. Pielęgniarki są tu niczym anioły. Cudowne kobiety, które sprawiaja, że człowiek czuje, że ktoś ma pieczę nad nim. Można się poczuć bezpiecznie. I wiem, że ktoś o mnie dba. Podobnie z salowymi. Świetne babeczki, które świetnie robią to co jest tu bardzo istotne. O doskonałych lekarzach już nie wspominając. Tak więc jak widzicie jest na dzień dzisiejszy dobrze. Być może tak zostanie. Nie ma co się jarać. Będzie jak ma być. Nie inaczej. A wszystko trzeba przetrwać. Chciałabym jeszcze się tylko pochwalić, że mam najwspanialszych rodziców! Nawet nie wiecie jak sobie radzą w tych trudnych dla nas czasach. Są ogromnym wsparciem. Dzięki chorobie dowiedziałam się jaką siłą jest rodzina. Największą.
Po raz kolejny dziękuję za wsparcie. Wszystkie pozdrowienia jakie do mnie docierają przez rodziców czy znajomych, wiadomości czekające na telefonie czy facebooku. Aż serce rośnie. Wszyscy jesteście niesamowici. Żadne słowa nie są w stanie wyrazić ile to dla mnie znaczy i jakie emocje wywołuje. Otaczają mnie najwspanialsi ludzie na świecie. DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM! Jesteście moimi promyczkami.