Yo Yo Yo
Lubicie prezenty? Ja też :D A w Sylwestra dostałam najpiękniejszą wiadomość. Tego dnia dowiedziałam się, że chimeryzacja wynosi 100%! Pół dnia przeryczałam jak głupia. Więc teraz mam brazylijską krew :D Dość naciągane stwierdzenie, ale...
I tak się posypały miłe wiadomości. 6.01 (poniedziałek) dowiedziałam się, że prawdopodobnie wyjdę do domu w czwartek lub w piątek. Ostatecznie wróciłam w piątek. Powinniście zobaczyć jak rzuciłam się na rodziców, kiedy otworzyłam drzwi oddziału transplantacji. Totalne szaleństwo.
Długo się jednak nie nacieszyłam domem. We wtorek obudziłam się z lekką gorączką. Syców odmówił nawet zwykłego obejrzenia gardła czy osłuchania :/ Wypchnęli mnie, więc znów do karetki i do Wrocławia niby na konsultację (wtedy już ze stanem podgorączkowym). No ale jak już mnie tam zawieźli to moja pani doktor stwierdziła, że to nie zabawa, jestem w końcu specjalnym pacjentem i kręcąc nosem przyjęła mnie na oddział. NA TYDZIEŃ! Lekarzom się to tam wcale nie podobało, bo aktualnie jestem w takich sytuacjach pod opieką sycowskiej opieki zdrowia. Ale co zrobić... Gorączka szybko opadła i leżałam tam jak w sanatorium. W szpitalu opadłam z sił jakie nazbierałam po przeszczepie, pospadały wyniki - chyba z samego pobytu tam..
Jestem w domu chyba od wtorku. No i żeby nie było zbyt kolorowo to teraz męczą mnie mdłości i przez trzy dni trochę wymiotowałam. A lekarze na to "przy takiej ilości leków to normalne". Yeah! I co mi z tego? Mam przepisane do brania w domu 19 sztuk tabletek dziennie. I jak mam się czuć normalnie. Ale to wszystko tak ma być. No ok. Tylko rodziców szkoda, bo strasznie się martwią.
Ale czego to ja bym nie przezwyciężyła? :D
A propos przezwyciężania nowotworów. Nie chciałam wam początkowo tego przesyłać, ale muszę się przyznać, że jestem beznadziejna w promowaniu tego typu rzeczy. Szczególnie jeśli chcę trafić do tak wąskiej grupy ludzi jaką są białaczkowcy. Ale jednak was potrzebuję. Chcę aby znikał ten okropny strach, aby bzdurne historie w końcu upadły. Ludzie muszą wiedzieć, że nasza choroba nie jest wyrokiem. Dlatego dla rozpowszechnienia tego co wiem i co sama przeżyłam założyłam bloga. Może to fatalny pomysł, ale inni muszą wiedzieć. Blogów jest od [...] i trudno stworzyć coś popularnego. Ale tylko poczytność sprawi, że dotrę gdzie trzeba ze swoją wiadomością. Prześlijcie proszę znajomym ten link - może z waszą pomocą uda się coś zmienić, komuś damy nadzieję. www.poprzeszczepie.blogspot.com
To jak, POMOŻECIE?
PS Wybaczcie wszystkie "byki". Jestem średnio skupiona przez te mdłości.