Na zdjęciu: Moja cudowna Alina :)
Fot: Ja
Tak mi nagle źle.
Coś we mnie pękło, w tym momencie znów coś traci najmniejszy sens.
A wciąż wydaję się, że jest normalnie, ale tak naprawdę nic nigdy nie jest i nie będzie okej.
Dasz człowiekowi palec, a on weźmie całą rękę.
Chyba zdążyłam się już do tego przyzywczaić.
Przydałoby się wolne.
Tydzień wolnego z dala od zgiełku, szkoły i obowiązków.
Taki czas na ogarnięcie wszystkiego co się wokół dzieje.
Tak wiele do zrobienia, a tak mało czasu..
Kiedy zaczynam czuć, że jest już dobrze na mojej drodze pojawia się kolejny problem.
W momencie kiedy starasz się go ominąć on zaczyna być strasznie uciążliwy.
Jak mucha wlatująca do pokoju nad ranem.
Starałam się uśmiechać, być pozytywnie nastawiona i cieszyć się życiem.
To wcale nie jest takie proste jak może się wydawać.
We wtorek skręciłam kostkę, wczoraj nie mogłam z tego powodu grać i znów wszystko się popsuło.
Było już dobrze, a ja znów źle stanęłam i ból stopniowo wraca.
Tak strasznie się cieszyłam, że będę mogła od początku ligi już grać, a wyszło jak zwykle.
Brakuję mi ludzi, brakuję mi Pauliny.
Kolejny noc z muzyką w słuchawkach, komputerem i wodą mineralną.
Czyli nic nowego.
Dobrej nocy.