Po wczorajszym jakże zajebistym wieczorze w towarzystwie starych kumpli, naszła mnie ochota na refleksje nad sobą, i co?
Dochodze jak zawsze do tych samych wniosków, które jak zawsze są gówniane, nic nie zmianią, bla bla bla..
WKURWIA mnie gdy łapie doła, a teraz własnie jest taki czas..
Może w końcu trzeba jeszcze raz przeanalizować wszystko co sie działo ostatnimi czasy?
Kij, tak zrobie i tak nie mam ciekawszego zajęcia, no chyba że za ciekawe uzna się sprzątanie pokoju... NIE DZIĘKUJĘ!
A może faktycznie pora na jakieś zmiany?
Pożyjemy, zobaczymy.