Dzisiejszy dzień...Norma. W sumie to nic takiego. Jak zwykle na etykę nie poszłam, zapewne w tym semestrze znowu będe nie klasyfikowana z etyki. Hm.. ale kto normalny chodzi na 7:15 do szkoły?! Szit.
Dalej... sprawdzian z matmy. Może się uda. Spacer z Kam.
To co tu napiszę, nie wiem jakie będzie miało znaczenie. Nawet nie wiem czy Was to zainteresuje. Szczerze mówiąc, po prostu mam ochotę to napisać.
Zastanawiam się czasem, czy moje życiowe kroki są dobre, sensowne, decyzje podjęte przeze mnie mają ład. Nie wiem... może każdy z Was postępuje tak a nie inaczej a potem żałuje. Nie wiem, wiem, że ja pochopnie stawiam decyzję. Bardzo pochopnie.
Baardzooo zły nastrój. Wszystko co mogło być piękne, trwałe ja zniszczyłam przez jedne jebane słowa, wszystko poszło w błoto. Na placu zabaw, przez który przechodzę codziennie w drodze do szkoły. Zawsze patrzę na tą nieszczęsną drabinkę, jak siedzę ja i na przeciw mnie... I jego uśmiech, jego radość, że jest ze mną, nie wiedząc, że zaraz to wszystko pryśnie. Moje głupie słowa. Bez argumentacji. Bez niczego. Po prostu. Samotny powrót, złe stany. Przyjście do domu, wyżycie się grając w NFS. Gówno dało. Wszystko spieprzone. Wszystko było przed wakacjami, przed moim durnym okresem życia, przed pieprzoną zmianą. Gdyby nie to... Dalej było by pięknie, przyszłościowo... KURNA ! ja chcę cofnąć czas, do tamtego momentu... Mieć go przy sobie, dzwoniąc do siebie i gadając po 4-5 godzin dziennie, mimo, że 15 minut później się spotykamy, nieustający kontakt.... Pierwsze wspólne doznania, wspomnienia, zdjęcia, łzy, radość... Nie... wszystko w błoto.
Zdjęcie z tamtego dnia. Kiedy jeszcze wszystko było takie jak trzeba...
Źle, źle... bardzooo źle. Już żadnych perspektyw.
Dziś stwarzałyśmy z Kam nasz ideał. Mój ideał... w większości składał się z jego osoby. Jego dotyk, zapach, śmiech, słowo, charakter, obycie, kultura....I tylko MARIONETTE. On by wiedział o czym mowa...11.01.2009.