Wczoraj.. Wczoraj uniknęłam właściwie 'napadu'. Matko, męczyłam się 6 godzin! :O Po kolacji robiłam sznycle i troche podjadłam, bo musiałam skosztowac, potem musiałam zjeść resztke startej cukini. Od tamtej pory nie mogłam przestać myśleć o jedzeniu ;/ Poszłam do pokoju i w każdej sekundzie było: jedzenie. Miałam ochotę zjeść ciastko, zrobić sobie kanapki, podjeśc tego i tamtego. W mojej głowie wciąz to samo: "pozwól sobie raz zawalić, jeden dzień to nic takiego." Pewnie nie.. Wiem, że nie odbiło by sie to na mojej wadze etc.. Ale musze nauczyć się w pełni kontrolować jedzenie i nie dopuszczać do tego typu sytuacji. O 23 nie wytrzymałam i zjadłam.. Jabłko! Tylko! Potem do 1 już nic, w końcu poszłam spać. Może to nic takiego, ale dla mnie.. to wiele. Chyba pierwszy raz w życiu, powiedziałam stanowczo nie jedzeniu. A miałam taką ochotę iśc do lodówki i zjeść niemal wszystko..
Skończyłam wczoraj gatki, chyba.. Dziś może buty? Jak będzie mi się chciało. I musze pogadać z siotrą - boje się jak chuj! :O
Kurde.. zarejestrowałam się 2 dni temu na stronce takiej angieslkiej i czekam na miala do weryfkacji.. No co tak długo? Ja potrzebuję tam miec konto, czas leci!! ;/