photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 CZERWCA 2012

ach och

i nadszedł wreszcie moment na zrobienie wpisu. przeważył nadmiar danych bezlitośnie, bezustannie i bezsensownie ściągający ku brudnej ziemi głowę, która raczej ma w zwyczaju latać w chmurach. ładnie to napisałam:P

 

ostatnio mimo wszelkich przeciwwskazań ku temu, popadam w samozachwyt. ale polecam wszystkim powtarzanie sobie po każdym najmniejszym codziennym sukcesie "jestem zajebista/y". dobrze to wpływa na samopoczucie. i tak na przykład w zeszły piątek byłam zajebista, w sobotę byłam zajebista, w niedzielę na przekór spadkowi sił witalnych byłam zajebista, w poniedziałek nie pamiętam, żebym była zajebista, ale we wtorek już tak, w środę byłam zajebista, w czwartek, który mimo przeskoczenia daty w kalendarzu, dla mnie się jeszcze nie skończył, jestem mega zajebista, bo aż trzy razy, w tym jeden sukces osobiście uważam za dość duży i wiąże się z drugim niemałym sukcesem. a więc jak powiedział  barney stinson: "kiedy jestem smutny przestaję być smutny i zaczynam być zajebisty":P

 

no a poza tym fajnie pracować, nawet jeżeli według większości przełożonych szczytem twoich możliwości jest poukładanie faktur według odpowiedniej kolejności. łikend smakuje tak słodko. 

 

mieszkanie z rodzicami okazuje się całkiem fajne. pełna lodówka, drzewka owocowe w ogródku, zwierzątka do przytulania, własny pokój i co najważniejsze: stały i łatwy dostęp do mojego kochania. już nawet niedogodności wydają się być coraz mniejsze. ale tak to już jest, ze stare zajebiste życie musi się zjebac, żeby mogło zaistnieć nowe zajebiste życie. swoją drogą to poprzednie już mi się powoli nudziło i coraz częściej marzyłam, że się zjebie. 

 

lubię zmieniać życia na inne. zawsze przy tym ja sama przechodzę przemianę. i kolekcjonuję ludzi. głupio powiedziane, przepraszam, proszę się nie obrażać. trochę też ludzi gubię przez zaniedbanie. ale kurwa. jak ktoś chce, to nawet raz na rok kontakt wystarczy, żeby się dogadać i dać znać, że o sobie pamiętamy i możemy na siebie liczyć. a ja też nie muszę dzwonić do ludzi, którzy nawet dupy nie chcą ruszyć, żeby mnie spotkać jak jestem w mieście. i chuj. 

 

a teraz trochę prywaty: Marcin, mówię to publicznie (na ile pozwala poczytność tego miejsca) wszem i wobec, że jesteś moim ulubionym człowiekiem. wiesz dlaczego i wiele więcej. i jak będziesz tylko chciał, to pojadę z tobą nawet do australii. tylko nie będę ruchała kangurów i ufam, że jeżeli kiedyś tam zawitamy, to ty też zrezygnujesz z tego pomysłu:P

 

huh. duo wyszło, ale tyle się dziś stało, ze musiałam. dziękuję za uwagę, do przeczytania:* 

Komentarze

tajszo australia jest moja
01/07/2012 13:04:48