Ziemia przetoczyła się w mrok.
Żywi i martwi, wszyscy zamknięci, w klatce ziemi i nieba.
Na styku wiatru i liści uniósł się szmer lamentu,
prymitywne lęki pływały i wirowały w zmąconym mroku.
Płyty nagrobne przypominały rzędy książek, noszące imiona tych,
którzy zostali wytarci z kart życia.
Po środku on...
Rana zagulgotała na szyi gdy próbował przemówić,
a do nagrobków przykleiły się rozbryzgane skrzepy tętniczej krwi.
Nie bał się zmarłych,
byli jedynie współobywatelami naszej przyszłości.
Rozkoszował się czernią, która opływała skórę i oczy.
Rudo-siwe włosy, tłuste i splątane, sprawiały wrażenie,
jakby umarł w porywistym wietrze.
Jedno oko zamknięte, drugie miał szeroko otwarte,
wybałuszone, rozdęte tętniczym gwiaździstym krwotokiem.
Wpatrywał się w pozostałości bliskich,
umykających ku niebu wątłymi szarymi smugami,
przy pieśni, którą słyszy szaleniec, gdy wierzy, że
śpiewa mu chór aniołów zniszczenia.
Dzisiaj religia, jutro mitologia... .
Użytkownik raven7777
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.