Piszę tę notkę trzeci raz w związku z czym jestem strasznie wkurwiona i nie mam nastroju by pisać wszystkiego dokładnie. Ja pierdole, zaraz trafi mnie szlag. Wyjdę z siebie i stanę obok. Powinny tu się zapisywać jakieś szkice, bo to doprowadza do szału!
Cały dzień chodziłam zmęczona, zamulona jak zombie. Nie mam siły kompletnie na nic. Nawet nie zrobiłam treningu. Nie podniosłabym nogi, zero życia dziś we mnie. Także postawiłam na regenerację a z dietą wszystko w porządku. Dziś piękna pogoda więc poszłam się poopalać, oczywiście gówno mnie wzięło. Nawet się nie zaczerwieniłam. Jak blada byłam tak jest. Zaczyna mnie to wkurzać..
W związku z tym, że mocny upał i musiałam iść do sklepu w poszukiwaniu jakichś dobrych najaczy nałożyłam krótkie spodenki. Najgorsze co mogłam ostatnio zrobić, w dodatku pobalsamowałam nogi. Z każdym krokiem czułam jak uda się obcierają i sklejają. Z każdym spojrzeniem w dół widziałam wielkie tłuste balerony. Jestem tak zła i wściekła. Ogarnął mniesmutek i żal..
Mam powiedziała, że schudłam. Ucieszyłam się.. Aczkolwiek spodenki szybko zabrały mi tą radość.. Dłuuuugo ich nie nałożę...
Wieczorem spotkałam się z W. O dziwo, bardzo mnie zaskoczył. Piękny suprajs. Przywitał mnie cudownym wielkim bukietem czerwonych róż i klękając przepraszał za to co się ostatnio wydarzyło.. Później wyciągnął czerwone wino.. Piliśmy, paliliśmy ganję i oglądaliśmy film. Lubię takie wieczory. Poproszę o więcej takich, o tak!
Teraz chce mi się jeść.. Zasrany pacmac. :c
BILANS:
o: dorsz smażony, surówka z kapusty białej, ogórek małosolny 181,0 kcal
p: 2x kromka chleba alpejskiego, szynka z indyka, sos chiński z chili, pomidory - 235,5 kcal
k: jogurt pitny truskawkowy 0%, lampka czerwonego wina półwytrwanego, kawa zbożowa z mlekiem - 308,5 kcal
RAZEM: 724,9 kcal b: 60,5 g (38,0%) ww: 74,0 g (46,4%) tł: 11,0 g (15,6%)
AKTYWNOŚĆ:
regeneracja
Szczęście nie zależy od tego co masz, czy kim jesteś. Szczście zależy od tego co myślisz.