HUCZUHUCZ
Wszystko wkurwia, chciałbym jakąś fajną pannę
Tak pośrodku między "daj bucha" a "żyj dla mnie".
Wiem o wielu błędach i żałuje dziś mocno
Że życie to nie Word i nie podkreśla na bieżąco ich.
A twoje oczy to już nie moje okno na świat.
Musimy iść, musimy umrzeć. Nie możemy żyć.
Jest tak samo, może tylko trochę smutno
I nie mówisz "dobranoc", i nie mogę przez to usnąć.
Kolana zdarte w upadkach na szkło, kiedy osiągały parter w reakcjach na zło.
Krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste i kopie cię po dupie coraz częściej, jeszcze mocniej.
Miłość jest ślepa, podobno, dlatego oczy nam otwiera samotność.
I choć zatrzymuje akcje serca, jest moim tlenem.
A tak poza tym, to wcale nie jest okej, nie jest okej, cześć.
Teraz zostały te wspomnienia i łzy
I trzeba żyć kurwa, przed nami jeszcze tyle dni.
Jeśli jesteś tam to może nam zabierzesz z ziemi bezsens i napraw ludzi sami nie potrafią tego wiesz, i kurwa powiedz proszę czego tak naprawdę od nas chcesz Boże.
Dzisiaj Cię nie ma, wtedy byłaś
I teraz znaczenia nie ma, kurwa, nie ma dziś.
Gdyby nie ten ból, o którym nie mówiłem Ci tu nigdy
Wziąłbym nóż i sprawdził jak szybko się goją blizny.
Udowodnij swoją wyższość jeszcze raz
Jakbym kurwa nie wiedział w co grasz.
Typy, którzy mocno pieprzyli to życie
Tak, że nie mam już kogo zapytać jak zawiązać stryczek.
Tylko krzyk nienawiści dziś słychać
I trzeba żyć, bo zagłuszyć może go dopiero cisza.
Będę szczery - więcej razy nie dam się podzielić, HuczuHucz i nie wpierdalaj nigdy spacji w te litery.
Z jednym większym krokiem mógłbym ciebie zabić, przecież do perfekcji nauczyliśmy już siebie ranić.
Nie wystarczy słowo, by coś wiedzieć tu na pewno.
Mam pistolet, dwa naboje i nas dwoje, to koniec.
Bieg po szczęście to jak atak mając na plecach obrońcę.
Mogę dać Tobie wszystko i być Tobie tak bliskim
I chcę tylko Ciebie w zamian, bo to Ty jesteś tym wszystkim.
Nie pójdziemy do piekła, bo trafiliśmy już tam dawno.
Po tej stronie raju, która wcale nie jest rajem.
Serce które kocha jest dręczone samotnością.
Jedyne co graniczy z cudem to śmierć.
Jak mam pić - pójdą ze mną, a jak płakać - nikt nie przyjdzie.
Zaciskasz sznur po tym jak włożyłeś go na szyję. Strach, śmierć, rozpacz dzisiaj tworzą tercet.
I znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają.
Siema, jak tam po świętach? ;-) Oliwia