Dzieci czują się wolne jak ptaki, gdy mogą choć przez chwilę poszybować w powietrzu. Takie rozrywki na świeżym powietrzu sprawiają im wiele radości. Ich śmiech i zgodna zabawa z łatwością przytępiają jednak nasze - rodziców zmysły. Wydaje nam się, że skoro dzieci potrafią samodzielnie zagospodarować swój czas, nam nie pozostaje nic innego, jak dyskretna kontrola i ... cieszenie się chwilą spokoju. I tak jest w rzeczywistości, lecz to tylko część prawdy. Stopniowo dzieci przyzwyczajają się bowiem do braku ingerencji dorosłych, tworzą własny, „wirtualny” świat, nieprzeznaczony nawet dla rodziców. Zatrzymują się w rozwoju na pewnym etapie, pozbawione dostępu do nowinek z zewnątrz i motywacji do ich przyswajania. Nie znajdują już przyjemności w prezentowaniu swoich umiejętności przed dorosłymi. Oddalają się emocjonalnie od rodziców, którzy w ich wewnętrznym świecie nie są już niezbędni. Być może opisuję tu zwykły, typowy proces dorastania młodego człowieka, a być może odkryłem właśnie jakieś źródło zaniedbania wychowawczego. Nie wiem. Wiem natomiast, że spróbuję zmierzyć się z tym problemem.
Pozdrawiam.