Mój ukochany Śląsk wczorajszego wieczoru...
Impreza pożegnalna udana jak mało który wieczór. W końcu nie było niedomówień, przykrych komentarzy, wrogich spojrzeń i smutnych wyrazów twarzy... Było tak jak dawniej, kiedy wszyscy mieliśmy beztroskie życie i nikt nie myślał o tym, że poranek będzie uboższy o jedną parę oczu a nadchodzące dni obudzą ogólnie pojętą tęsknotę.
Jak ktoś jeszcze raz użyje określenia "MÓJ Przemek" to nie odpowiadam za siebie...