Dzisiaj chyba odpoczywam po tygodniowej imprezie. Może pójdę do fryzjera. Nie, właściwie to nie lubię nie mieć planów.
Bardzo lubię czilować u Janka. Leżymy sobie, każdy na/z każdym i tak po prostu zacieszamy. Czas zatrzymuje się w miejscu, nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Są tu faceci, dziewczyny, całusy, śmiech, tulenie, ręce do ogrzania, śpiworek i różne dobre rzeczy.
i gdy mi jest dobrze, moja dusza mruczy... mrrrrr.
Hard Day's Night na mnie czeka, wreszcie.