Straciłam zdolność logicznego myślenia. Jeśliby przyjąć założenie, że kiedykolwiek takową posiadałam. Motylki ogłupiają. Wprawiają w stan błogiej nieświadomości, powodując zobojętnienie na świat zewnętrzny w dowolnym tych słów znaczeniu.
Ale moje motylki w ryja dostały i się uspokoiły. Niepewnymi, delikatnymi muśnięciami skrzydełek od czasu do czasu swe jestestwo jedynie zaznaczają. O ich obecności świadczy przede wszystkim drżenie. Drżenie ze strachu. Są podenerwowane, niepewne jutra i przyszłości tej bliższej jak i dalszej. Żyją świadomością, że być może, niedługo krwawy mord zostanie na nich dokonany. Lub, co gorsza, torturom natury psychicznej poddane zostaną.
...