Nie wiem czy każdy, kto jest daleko od domu i od bliskich tak ma, ale ja z pewnością tak.
Kiedy sięjest daleko analizuje się wszystkie chwile, które się pamięta. Nauczyłam się pamietam same te dobre, stwierdziłąm, że na te zle brak mi pamieci na twardym dysku, chociaz muszę przyznac, ze te zle tez trzeba pamietać. Ale dziś nie o tym.
Kiedy się jest daleko to miętoli się w głowie wszystko co chce się pamietać caly czas, że cały czas mieć to w głowie.
Przy innym otoczeniu czasami cięzko jest sobie przypomnieć jak to dokaldnie bylo....i wtedy najbardzziej mnie to zadziwia, że wystarczy jakiś mały drobiazg i wydaje mi się, że jestem w domu...ze chodze po tym kawałku ziemi, który znam na pamięć, że robie coś z tą osobą, którą też znam na pamięć.
Bije się z myslami, bo kiedy analizuje te chwile to dochdozę do wniosku, że nie zawsze bylam fair, ze
myliłam się co do celów, bo może do końca nie wiedziałąm co ejst ważne, a co mniej. Ale może to szarpanie sie ze soba, wyrzadzanie krzywdy, mylenie, brak wiary w siebie i innych jest wpisane w całość mojego zycia?
Może po to, żeby w końcu za x lat znow pomysleć o tej chwili i dziekować w mysli, że właśnie tak sie ja przezyło, i może po to zeby podbiec do siebie i móc się z całej siły do siebie rpzytulic?
Bardzo przepraszam za pomyłki i dziekuję za to, że mogę co miętolić w głowie;*