Cześć cześć.
Jestem tu, bo mnie prosiliście. Cały czas mam prośby i pytania o to, kiedy w końcu coś tutaj dodam. No, a że akurat mam wolną chwilę i zupełnie nie mam co robić, to napiszę coś od siebie, może zauważycie coś wspólnego z Wami.
No u mnie to dziwnie jest. Trafiłam do nowego grona znajomych, które poniekąd o wiele bardziej mnie rozumie i jest mi bliższe w swoim zachowaniu i po prostu obyciu wśród ludzi, a znowu z drugiej strony nie rozumie mnie kompletnie. I już nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak, czy popełniam za dużo błędów, czy to oni po prostu nie zauważają tego, że też robią coś źle? A może po prostu za bardzo się staram, bo chciałabym dobrze, a i tak wychodzi źle? Może i brzmię jak głupi dzieciak z problemami o pęknietym, krwawiącym sercu, ale spójrzmy prawdzie w oczy - właśnie te najmniejsze rzeczy sprawiają nam najwięcej przykrości i wprowadzają w zakłopotanie.
Chyba za dużo osób osotatnio stanęło na mojej drodze, wszystko zbyt szybko sie toczy, zbyt szybko kilku osobom zaufałam, a przez to zaniedbałam tych, którzy byli przy mnie bardzo długo i wierzę, że na jeszcze dłuzej zostaną.
Chyba czuję się źle. Mimo, że jest wokół mnie tyle ludzi, jakoś nie potrafię się w tym odnaleźć i nie mogę znaleźć tej jednej osoby. A może to ona nie chce znaleźć mnie?
Chyba nie jestem do końca pewna tego, co robię. W jednej chwili jest świetnie, a zaraz jest mi okropnie dziwnie. Czuję się niestabilnie w tym, co się dzieje.
Chyba nie wszyscy są ze mną szczerzy do końca. No, ale cóż. Co ja mogę, przecież i tak nikt się nie przyzna, że kłamał. Nie rozumiem dlaczego, nigdy nie miałam przed tym jakichkolwiek oporów.
Chyba nie wiem czego chce. Co chwilę zmieniam zdanie, każdy mąci mi w głowie i przez to nie potrafię się na nic zdecydować.
Boże, tak wiele spraw mam na sumieniu, nie do końca potrafię zrozumieć o co chodzi wokół.
Ostatnio kocham spać, nic mi się nie chce.
Staram się, chcę się starać o kilka osób, chcę pokazać, że mi na nich zależy, ale chyba zbyt wiele oczekuję od reszty, bo chciałabym, żeby oni okazali mi to samo. Chociaż w bardzo małym stopniu.
Cieszę się, że i tak jestem silna i daję sobie radę. Mojego zdania o mnie nikt nie zmieni, znam swoją wartość. Wiem co robię źle. Wiem, co we mnie jest brzydkie, a co mogę uważać za swój atut. Może i piękna nie jestem, ale czuję się dobrze w tym, kim jestem. Bynajmniej staram się tak myślec i od razu jest mi łatwiej.
Wam też tak radzę. Na początku ciężko się z tym pogodzić, ale poźniej jest łatwiej, naprawdę.
A teraz już lecę, bo to pewnie mój ostatni wpis w tym roku. W sumie to mogłabym tak pisać i pisać, bo pełno pomysł przychodzi mi do głowy, ale chyba już nie ma sensu, bo nikomu nie będzie się chciało tego czytać.
Więc życzę Wam wesołych świąt, spędzonych w rodzinnym gronie, świetnych trafionych prezentów, szalonego sylwestra i dużo, dużo uśmiechu, miłości i ciepła! I jeszcze lepszego nowego roku! I żebyście nie cierpieli na kacu w nowy rok, haha.
To tyle ode mnie, trzymajcie też kciuki za mnie oki?
Tymczasem lecę, trzymajcie się, cześć!
tu jestem : ASK