Wychowywałem się w górach pomiędzy dwoma zupełnie różnymi sobie krainami, w głębi gór znajdowała się świątynia, w której ukryte były tajniki strasznej i tajemniczej magii. Obszar wokół świątyni to stosy wysuszonych zwłok tych, którzy omyłkowo tu trafili, chcąc przejść przez góry. Gdy byłem "młody" rozbudziło to moją ciekawość jako że w tamtych czasach przemierzałem góry z zamiłowania. Dzień przed odnalezieniem świątyni zamordowałem kilku chłopców w swoim wieku, tylko po to by choć przez chwilę popatrzeć na szkarłatną, życiodajną ciecz, która płynie w każdym z nas. Zdałem sobie sprawę, że nigdy nie będę w stanie poskromić tego głodu, jestem na niego skazany na wieczność. Moje zbrodnie nie uszły mi płazem, tylko dzięki mojej matce przeżyłem tego dnia kiedy zostałem wypędzony z miasta przez stado rozwścieczonych wieśniaków, oddała swe życie by mnie ratować, obiecałem sobie, że ich zbrodnia nie ujdzie im lekko tak jak mnie, zapłacą za to krwią, a może i gorzej... dosłownie... Bez większych wahań opuściłem moje rodzinne miasto w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy. Ruszyłem wzdłóż zwłok ustawionych w coś na styl muru prowadzącego aż do samej świątyni, coś mnie do niej ciągnęło, coś głębszego, jakby każda kropla mej krwi rwała się do tego miejsca, odchylając bramy do tego zamczyska, poczułem, że nie jestem tu sam, poczułem się jakbym był w otoczeniu kogoś bardzo mi bliskiego, słyszałem jakieś głosy w mojej głowie, nie rozumiałem ani słowa choć wydawałoby się, że głos mówi do mnie w znanym mnie języku... Gdy dotarłem do czegoś co przypominało ołtarz ujrzałem jakąś sylwetkę w ogólę nie przypominającą człowieka, zmora przyjrzała mi się wzrokiem pełnym szkarłatu, bezwładnie padłem na kolana, nie czułem nic poza tym wewnętrznym głodem ogarniającym całe moje ciało, poczułem jak moje oczy zalewają się krwią, nadal widziałem lecz wszystko nabrało innego sensu, widziałem jak wszystkie ciała które wokół mnie spoczywają, emanują życiem, widziałem ich dusze błąkające się po światyni w bezkresnej tułaczce, czułem również coś nowego, był to głód jakiego do tamtego dnia nie czułem, nie pragnąłem już tylko krwi, ale i dusz, wewnętrzny instynkt podpowiadał mi, że czas na karmienie i znów usłyszałem ten dziwny głos, lecz tym razem rozumiałem wszystkie słowa, a w głowie widziałem znów tę samą sylwetkę, mówiącą do mnie, że od dziś jesteśmy jednością, śmierć jednego z nas oznacza śmierć i drugiego, ja potrzebuję krwi, on czegoś bardziej eterycznego, sam nie mógł się żywić, potrzebował nosiciela, dał mi wybór "Chcesz do końca życia uciekać, czy mam Ci dać moc o której Ci się nawet nie śniło? W zamian potrzebuję jedynię Twojego ciała, bym mógł dalej istnieć...", wybrałem moc, wnet znów coś powaliło mnie na kolana, czułem jakby na mej klatcę piersiowej ktoś rył coś jakimś tępym narzędziem, bądź pazurem, zdarłem z siebie koszulę która nosiłem i rzeczywiście miałem na sobie znak, dziś już wiem, że jest to znak mej symbiozy z tą istotą, padłem w bezruchu na ziemi, obudziłem się jakiś czas później, nie czułem już bólu lecz nieustający głód nie pozwalający mi się skupić na niczym innym niż na tym by w końcu się pożywić.Wszystko wokół mnie było jakby nierówne, nie trzymało swego kroju, żadna linia nie była prosta, wszystko było zakrzywione, istoty spirytalne dookoła mnie, ujżawszy mój wzrok natychmiast zmieniały kierunek swej niedołężnej wędrówki, wiedziałem już co mam zrobić, instynktowo rzuciłem się na jedną z tych nieświadomych owieczek, czułem jak przez moję ciało przepływa ta cudowna energia, nagle, wszystko znów zaczynało przyebierać swój dawny kształt, dusze zniknęły, nie czułem już tego wewnętrznego głodu, ale nadal został mi mój dawny głód, który również nie daję mi spokoju, świadomy swojej mocy, postanowiłem zemścić się na zabójcach mej matki, opuściłem świątynie, to co ujrzałem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania, mała wioska którą można było ujrzeć z wzniesienia na którym znajdowała się budowla w której przeybywałem, znacznie powiększyła swoje terytoria -"Co tu się do licha stało?! Jakim cudem tak mała wioska tak się powiększyła?! Ile ja spędziłem w tej świątyni?!"- pomyślałem i postanowiłem się czegoś dowiedzieć...
Moja nowa seria, którą mam zamiar kontynuować, o ile się podoba :D