jesiennie.
jedno z moich ulubionych zdjęć z tej pamiętnej sesji.
tak. czasem wstyd mi za nich ale ja również nie pozostaje dłużna.
i dobrze wiem, że obcowanie ze mną i moim charakterem oraz spotykanie się
na codzień z moimi 'nieograniczonymi ruchami' to twardy orzech do zgryzienia, a jednak to robicie.
twarde sztuki.
może dlatego, tak bardzo was uwielbiam.
jestem do niczego. do końca przerwy świątecznej musze skończyć projekt z historii, a nawet nie potrafię się skupić na najprostszej rzeczy, a sklecenie zwykłego zdania przysparza mi nie lada trudności.
nic mi nie wychodzi. nie potrafię osiągnąć tego co zaplanowałam.
chociaż wciąż sobie wmawiam, że sobię poradzę i dam z siebie to co najlepsze.
może tak jest. ale ja tego niestety nie zauważam.
pewnie znów się zawiodę. sama na sobie.
poza tym, mam wrażenie, że znów wszystko popsułam.
chociaż w gruncie rzeczy jestem całkiem zadowolona z moich ocen
na I semestr, bo przyznam że z nich mogę być naprawdę dumna.
nie chce zapeszyć.
zabrałam się z Sonią za pisanie słownika. może chociaż to mi wyjdzie.
breakfast included, so put an eggplant on a plate.
in one ear-cage the eplephant.
loard of the boards-guano apes.
the klaxons-it's not over yet.
talk-coldplay.
wonderwall-oasis.
no reason-sum 41.
nothing but a heartache-the flirtations
Merry Xmas. !!
;*