dlaczego coraz czesciej niz zwykle mam ochote odciac się od swiata,wyjechac gdzies za miasto i odpoczac??od wszystkich i wszystkiego.zostawic laptopa,telefon komorkowy i mojego szalonego wspołlokatora.znowu zaczely meczyc mnie koszmary w nocy.sny staly sie realne.nie umiem tego zrozumiec i pojac.pamietam dokladnie kazda sytuacje,zastanawiam sie,czy to forma jakiegos rozliczenia z przeszloscia,jedyna forma podsumowania moich poczynan??
umysłowy reset.udawanie,ze tak miało byc i ze jest dobrze.strach przed tym jest nieziemski.przeciez cierpienie jest takie poetyckie.syćmy się poki mozna.
pomysl,ze jeden dzien niewinnych uniesien jest w staie zmienic cale twoje dotychczasowe zycie.moze warto raz na jakis czas sie nad tym zastanowic.
to wciaz powraca w moim umysle wraz z kolejnym papierosem, i nie chce go opuscic razem z jego dymem.kazdy oddech tym gownem wypełnia mnie tym bardziej i bardziej... czekam na wielki dzien,na srode.
nie panikuj.czas sie zatrzymal.