no i to zdjęcie z Goleszowa w drodze do Goleszowa
córka Justyna zrobiła mi fote jak wystawałam za oknem z językiem na wierzchu udając psa
CHUDÓW
No musze napisać jak tam było bo wieśniaczka tego chce
no więc tak rano wyjechałam i byłam "asekurantem Eli i x.M... bo oni biegli a ja na rowerze i myśmy wybiegli/wyjechali o 8:00, a Daria, Kasia i x.S... o 8:45 i się spootkaliśmy w Paniówkach
no a teraz o wieśniaczce jak tam było a było bosko, bosko i jeszcze raz bosko już na miejscu mama Pati Pani Gabrysia przyjeła nas gościnnie, a po ogrodzie biegały prześliczniutkie kłuliki a ja kocham kłuliki
no i potem pojechaliśmy już w pełnym składzie rowerowym + gospodarze na rowerach do lasu i tam było fajnieeeee legliśmy się troche na trawke tusz przy jeziorku, a potem ruszyliśmy na zamek i tam było fajnieeeee legliśmy się troche na trawke przed zamkiem
no a potem już z powrotem do domku Patrycji gdzie sobie napełniliśmy brzuchy już myślałam, że do domu nie dojade, a jedliśmy sałatkę którą tam przyrządziliśmy i piecarki takie pycha, kurcacka pycha i kiębacha pycha no i był jeszcze pieczony chleb ale już mi nie wszedł do bzucha ale lody zmieściłam
... wróciliśmy do domu w całości nawet mój rower któremu groziło odpadnięcie pedała
i w drodze powrotnej co chwilka sie zatrzymywałam by go dokręcić ale tępo było moim zdaniem nie złe
a dzisiejsze to tak rano nie umiałam wstać ale wstałam i szykowałm się do pracy na Makoszowy no a ta droga była dosyć długaaa bo trwała przeszło godzinę zabładziliśmy z Marzeną pytaliśmy taką panią o droge a ona nas okrzyczała że weszyłyśmy na teren prywatny kopalni KWK MAKOSZOWY
normalna masakra nogi całe pokute przez chaszcze ale dojechałyśmy z opóźnieniem troche nam bluzek sie zrobiło i od 14 siedzę w domu i siedzę jutro też na Makoszowy ale "asfaltem" a w piątek do Goleszowa i wróce w poniedziałek ale nie wiem który
idę kompać się
buziaki