Córunia najpierw przywitała mnie laurką, gdzie prosiła NIE WYJEŻDŻAJ NA TAK DŁUGO NIGDY WIĘCEJ! ale potem usilnie namawiała, żebym pojechała na spacer, bo co tak będę siedzieć, ona nie lubi, jak ja w domu siedzę. Powoli zaczyna się eksmisja matki z własnego domu... dawno już mi zapowiedziała, że ona - jak będzie duża - zostanie w tym mieszkaniu, a mnie kupi dom, gdzieś niedaleko. Jeśli chodzi o środki - wygra je w totolotka czy coś tam takiego.
W każdym razie ubrałam się niedziółkowo - no co, po tych adidasach i portolonach z Wenecji czułam tęsknotę za spódnicą i zamszowymi pantofelkami - i oczywiście pożałowałam. Bo jakoś tak trafiłam do Ludwinowa - w poszukiwaniu ostatnich parterowych, drewnianych domków - i zamszowe pantofelki uniemożliwiły mi eksplorację brzegu Wilgi, carramba! Jak się chce być elegancką, to trzeba do Rynku jeździć, ot co!
A oto x lat temu (wolę nie liczyć) przyjechałam ci ja do Krakowa na studia. Do dziś 1 października jest dla mnie dniem magicznym :) i nie dlatego, że taki wymarzony ten Kraków był - wręcz przeciwnie - chciałam iść na studia do Warszawy, ale wówczas był taki system na moim kierunku, że przyjęcia były w każdym z tych dwóch uniwersytetów co dwa lata: w parzyste Warszawa, w nieparzyste przyjmował Kraków. I tak padło na Kraków. Którego - uwaga! tu będzie herezja! - nie lubiłam... No ale był to początek nowego życia, z dala od domu i wreszcie ucząc się tego, co mnie interesowało :) Toteż gdy widzę studentów sunących Plantami w kierunku Collegium Novum - wraca tyle wspomnień...
Ot, choćby pierwszy akademik.
Nawojka
Oczywiście nazwany tak dla uczczenia pierwszej, legendarnej studentki Akademii Krakowskiej, która w średniowiecznych czasach miała taki pęd do wiedzy, że przebrała się za chłopca, uiściła czesne i przystąpiła do nauki jako Jakub. Było to na początku XV wieku, a dziewczyna miała pochodzić z możnego wielkopolskiego rodu. Wszystko było dobrze do chwili, gdy zachorzała. Wezwany medyk odkrył, ku zgrozie całej Akademii, całkiem odmienną płeć Jakuba. Sąd rektorski potraktował jednak Nawojkę łagodnie, bowiem skazał ją tylko na opuszczenie uczelni. Podobno potem wstąpiła do klasztoru i była przeoryszą, prowadząc także szkółkę przyklasztorną. No, ja nie wiem. Jaki klasztor przyjął tak shańbioną dziewczynę? Z drugiej strony - z biednych nie pochodziła, a pieniądze rozwiążą każdy (prawie) problem.
Tyle legenda.
A teraz fakty, jeśli chodzi o pierwsze udokumentowane studentki.
To znaczy to jest zagadka:
KIEDY KOBIETY ZACZĘŁY STUDIOWAĆ NA UNIWERSYTECIE JAGIELLOŃSKIM? JAKI KIERUNEK?
Gdy studiowanie dziewcząt stało się normalnością, zaistniał problem domów akademickich dla nich przeznaczonych. Na początku lat 30-tych XX wieku UJ liczył 6 tys. studentów, a dysponował ponad tysiącem miejsc w akademikach - z czego zaledwie 47 było przeznaczonych dla dziewcząt - a stanowiły one prawie 30% ogółu słuchaczy. Dysproporcje były ogromnie niekorzystne. Zarząd Stowarzyszenia Studentek UJ "Jedność" dążył usilnie do zwiększenia liczby lokali. A to myślano o wykupie jednego piętra w którymś akademiku męskim, a to o kupnie gotowego domu i jego adaptacji. W 1933 roku Stowarzyszenie otrzymało od Rady Miejskiej prawo wykupu parceli budowlanej przy ul. Reymonta. Jednak kryzys gospodarczy spowodował, że przez 2 lata Ministerstwo Oświaty nie wydawało żadnych zezwoleń na budowę domów akademickich. Dopiero w czerwcu 1936 roku uzyskano tę zgodę i natychmiast przystąpiono do prac budowlanych.
Projekt gmachu powierzono architektowi uniwersyteckiemu.
No, to kolejne zadanie dla Was - ZNALEŹĆ JEGO IMIĘ I NAZWISKO.
Koszt postawienia budynku w stanie surowym wynosił 130 000 zł. W listopadzie 1936 poświęcono kamień węgielny, a ze względów propagandowych utworzono Komitet honorowy budowy domu, z metropolitą krakowskim Sapiehą na czele. W skład Komitetu wchodził również ówczesny prezydent Krakowa.
KTO NIM BYŁ?
W roku akademickim 1937/38 zamontowano w budynku wszelkie instalacje oraz centralne ogrzewanie. Koszty przekroczyły już 250 tys. zł. To oraz trudności z ustaleniem praw własności parceli zahamowały prace na kilka miesięcy. Dopiero po uzyskaniu dotacji oraz pożyczki w wysokości 100 tys. zł kontynuowano prace nad wykończeniem akademika.
Powstał 2-piętrowy gmach, z pokojami 1, 2 i 3-osobowymi. W połowie 1939 roku Stowarzyszenie zdołało jeszcze wyposażyć dom w odpowiednie umeblowanie. Z uwagi na wybuch wojny studentki nie zdołały w nim jednak zamieszkać...
Ostatnie pytanie:
GDZIE MIESZKAŁY STUDENTKI WCZEŚNIEJ?
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa;) virgo123:) nacka89cwaBella patki91gd 1514 akcentova*** itaaanJa nacka89cwaJa nacka89cwaAksamitki i bielinek :) halinamzadaszony mostek elmar