O matko, jak ja nie cierpię pisać do szuflady! Nie potrafię się skupić, za nic.
No a panowie z PB Andrzejki mają od rana i jakiś guziczek znowu NIECHCĄCY nacisnęli.
A mnie wczoraj wieczorem w pracy odwiedziła Pani Marysia. Panią Marysię wszyscy w Krakowie znają, bo ona wszędzie pracowała i wszędzie bywa. Jej obecny sens życia polega na uczęszczaniu. Nie, nie, wcale nie chodzi o poczęstunek, aczkolwiek zawsze wyliczy co było do picia i do jedzenia.
- [i]Dobrze, że pani Małgosia tam nie poszła, tyle ludzi było, że w ogóle się nie dochałam nawet do kawy.[/i]
To już sukces, bo do niedawna nazywała mnie uparcie panią Kasią (nie żebym miała coś przeciwko, wręcz odwrotnie, niemniej jednak czułam sie dziwnie w cudzej skórze).
Pani Marysia bardzo dba o MOJE bywanie, donosi mi zaproszenia na różne imprezy (no bo wszędzie chodzi i zbiera, tak?) i dopytuje się po kilka razy, czy byłam. Muszę się TŁUMACZYĆ, dlaczego nie.
Wczoraj Pani Marysia zdiagnozowała mnie. Znaczy moje globusy.
- [i]Więc tak, pani Małgosiu: to są sprawy neurologiczne albo komputer albo komórka (mnie tak często głowa bolała i dopiero jak odstawiłam komórkę, to przestała) albo sprawy rodzinne, kłopoty wychowawcze z córką albo stres w pracy albo migrenowe albo klimakterium[/i] (ŻE CO? ZABIJĘ BABSZTYLA!).
To zdanie trwało z 10 minut, bo Pani Marysia robi dygresje. Siedziała godzinę. Pińcet razy już szła i wracała od drzwi, bo sobie coś przypomniała. Na koniec rzuciła:
- [i]Przyjdę do Pani na tego Picassa.[/i]
Powiem SZCZERZE: wołałam nie dociekać, co ma na myśli - znowu by się wróciła.
Szczęśliwie zdiagnozowana mogę uczynić zadość prośbie [b][i]Martinaedena[/i][/b], coby pokazać jakiś [b]drewniany zamieszkały dom w Krakowie[/b].
Proszbardzo (jak mawiała moja poprzednia Derechtorka).
Oto [b]dom w Bronowicach[/b].
Listopad się kończy, trzeba zrobić trochę kosztów, nabyłam więc drogą kupna parę POZYCJI. Książkowych, znaczy. Akuratnie też [b][i]Kalendarium dziejów Bronowic[/i][/b]. Mam więc trochę materiałów dodatkowych.
I oto już na wstępie mówią tam, że dzielnica Bronowice składa się z sześciu wyraźnie wyodrębnionych osiedli:
- [b]BRONOWICE MAŁE[/b] - to tam właśnie, gdzie wesele było
- [b]ZARZECZE[/b] - dziś to teren domków z lat 1975-85 ze sławetną aferą budowlaną (część groziła zawaleniem), a kiedyś osada nad odnogą Rudawy, od XIII wieku był tam młyn i duże stawy rybne
- [b]HAMERNIA[/b] - równie stara osada położona wokół ulicy o tej nazwie, gdzie od 1506 roku działała tzw. kuźnica (po niemiecku Hammer)
- [b]RYDLA[/b] - z centralną ulicą Rydla, rozbudowane po I wojnie światowej głównie dla potrzeb Szkoły Podchorążych
- [b]WIDOK[/b] - osiedle wybudowane w latach 1970-80, nazywane też Bronowice Nowe. Tam to JA sobie właśnie mieszkam :)
- [b]BALICKA[/b] - teren położony na południe od linii kolejowej, ciągnący się aż do Mydlnik
No i proszę, jak teraz mam ładnie usystematyzowane. I jeszcze pomyślcie, wszystko to Wam z czasem pokażę. No i niech mi ktoś powie, że ja nie mam tu roboty na lata. Mówimy wszak o jednej dzielnicy...
Wyjaśnijmy sobie jeszcze etymologię nazwy [b]BRONOWICE[/b]. Wywodzi się ona od imienia legendarnego rycerza Bruno (Brunon), który pierwszy założył tę osadę i nazwał ją [b]Brunowice[/b].
Forma Brunowice była stosowana począwszy od dokumentu lokacyjnego z 1294 roku aż do XVII wieku, a potem upowszechniło się jej brzmienie z [i]o[/i] - Bronowice.
Oczywiście, rycerz był [i]legendarny[/i], ale legendy żadnej nie podają...
To teraz zagadki:
[b]GDZIE MIEŚCIŁA SIĘ SZKOŁA PODCHORĄŻYCH?[/b]
[b]JAKI POMNIK ZNAJDOWAŁ SIĘ W OKRESIE PRL-u NA TERENIE OSIEDLA WIDOK?[/b]
Dodam dla ułatwienia, że obywatela uczczonego pomnikiem opiewała też pieśń wykonywana w Piwnicy Pod Baranami :)
[b]A JAKI POMNIK USTAWIONO W 1969 ROKU NA STADIONIE KS BRONOWIANKA I JAK DŁUGO TAM STAŁ?[/b]
I basta na dziś, nie?