Wizyta paciorkowców nie musi wcale być taka dramatyczna jak ją malują, ja osobiście całkiem dobrze się z nimi bawię.
Razem śpimy, śnimy, odcinamy głowy zaklęciem Obligodo i zwiedzamy Grecję przepływając ulice mego miasta na malutkiej łódeczce. Razem śmiejemy się z głupiutkich amerykańskich prodkucji i płaczemy gdy żołnierze wracają do domów po wojnie. Razem poprawiamy umiejętności retoryczne, społeczne i językowe. Mimo natłoku zajęć znajdujemy również czas na przemyślenia i odnalezienie wewnętrznego spokoju.
smiling like an idiot, all day, all night
and they see us rollin' and they hatin'
No i na koniec dodam, dla tych którzy zapomnieli, że prawdy życiowe są prawdziwe i życiowe i zawsze należy o nich pamiętać, zawsze. Stąd drobne przypomnienie:
la révolution dévore ses propres enfants