Korzystając z okazji, że siedzę w domu nic nie robiąc oraz z tego, że wybitnie mnie nosi, napiszę coś.
Słówko dotyczące zdjęcia, które dodałam- wakacyjne. Tęsknię za tym czasem. Tyle się działo! ;P
Wracając do wspomnień właście tamtego czasu, uświadamiam sobie jak wielu ludzi skrzywdziłam. Okropnie skrzywdziłam. Słowem, czynem, zachowaniem... Ciężko jest mi uwierzyć, że to było tak niedawno. Jedna z rzeczy, która się nie zmieniła to przekonanie, że zawsze kierowałam się swoimi uczuciami, swoim serduchem.
Sądzę, że gdybym wtedy nie spaliła za sobą parę mostów, dziś, nie byłabym tu gdzie jestem.
Po za tym, jaki sens mają relacje oparte na kłamstwach i udawaniu?
Niedawno odbyłam rozmowę z pewną osobą dot. kłamstwa, z inną natomiast temacik trochę rozwinęłam. Oto me wnioski:
Odnosząc się do ostatniej notki: Twoje życie to Twoja sprawa, więc po co okłamywać innych, skoro nic to do Twojego życia nie wniesie. Po za tym kłamiąc , żyje się w wymyślonym świecie. Jest to okłamywanie samego siebie, a po co to komu.
Pamiętam jeszcze jak sama żyłam w totalnym fałszu wobec siebie i osób otaczających mnie. Po jakimś czasie sama zaczęłam się gubić. Zaczęłam kłamać dla zasady, tak o. Nawet w sytuacjach, w których nie było to 'potrzebne'. Teraz jest mi tylko wstyd.
Ostatnio otworzyłam się na ludzi. Nie boję się okazywać swoich uczuć. Trochę czasu mi to zajęło ale tak jest łatwiej. Trzeba umieć przyznać się przed samym sobą jaka jest rzeczywistość.
Okazało się również, że mogę być dobrym animatorem. Nie wiedziałam jak poradzę sobie bez Aśki, a jednak się udało! Co prawda głos straciłam całkowicie ale nie zamieniłabym czasu spędzonego w Kasince na nic innego, a działo się tam, działooooo!
Kocham życie, dziękuję Bogu za osoby postawione na mojej drodze. Spowrotem nauczyłam się modlić i ufać.
rzucanie palenia: dzień 2