Zdjęcie nie do końca adekwatne, jednak przecież ja wszędzie doszukam się "ukrytych znaczeń" ;)
Ale właśnie, czas coś zmienić, a szczególnie kierunek "wypraw". Prawda jest taka, że przez przyzwyczajenie do stałych szlaków, gubię się, kiedy jestem postawiona w nowej sytuacji. Z drugiej strony wyjechanie do miasta, w którym można bezproblemowo poruszać się, bo są takie cuda jakdojade, nie jest jakimś wielkim wyczynem.
Poprzeczka się podnosi, kiedy zarezerwowało się nocleg w mieścinie tak małej, że nic do niej nie jeździ. Najwyżej 8km pieszo będzie dowodem na to, że nie powinnam sama pchac się w takie cuda.
Czas zrealizować to, co tak często w głowie leci: Perdolę to wszystko, jadę w Bieszczady.
Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia na uczelnię, ale wyjazd za bardzo mi je przysłania. Za ciężko mi się za nie zabrać. A jak nie góry, to Pyrkon. Jeszcze mam część stroju do przeszycia, jakby nie patrzeć. Ale projekty same się nie zrobią. W ogóle zaczęłam pracować nad "opalenizną" do casplayu. Nieco ciemniejsza jestem, ale ciekawa jestem, czy uda mi się to podbić do takiego ocienia, jaki potrzebuję. Jeden dzień przebieranek, trzy tygodnie bycia hebanem XD
Ta część Polski kojarzy mi się głównie z jednym zespołem. Co prawda my będziemy dość daleko od miejsc, o których m.in. mowa w utworach, jednak podejrzewam, że twórczość i tak będzie towarzyszyła w uszach.