Coraz częstsza obecność tutaj może mieć kilka powodów:
- w końcu biorę się za rzeczy na uczelnie (bo wiąże się z tym praca na komputerze)
- mam zamiar zabrać się za rzeczy na uczelnie, ale i tak błądze po bezsensownych czeluściach internetu
- jest źle i musze się wypisać
- jest nijak i muszę cos ze sobą zrobić
Dziwnym trafem teraz skierowało mnie to pierwsze wymienione.
Opracowałam w większości moje zagadnienia na planowanie, przepisałam notatki (te niezbędne, reszta okazała się mniej potrzebna, i zas burdel w niedokończonych notatakach -.-)
Koncert jedenastek przyniósł mi obitą kostkę, ale to tak dośc hardo, bo wczoraj z rana nie mogłam na niej stanąc i zastanawiałam się, jak dojade do Złotowa. Złotowskie pogotowie pokazało mi jednak, że jak wystaczająco długo się poczeka, to pewne objawy przechodzą. Po ponad czterech godzinach siedzenia w poczekalni tyłek zaczął mnie tak mocno boleć, że aż musiałam podreptać, co było o wiele łatwiejsze niż kilka godzin wczesniej. Końcowo okazało się, że przyjechałam z posmarowaną nogą mascią, zawiniętą bandażem, żeby po niemal pięciu godzinach wyjść z zawinięta nogą z bandażem i zaleceniem, że mam łykac duzo paracetamolu.
na razie nie chcę jej odwijac i spardzać jak bardzo jest spuchnięta jeszcze. Chodzę - to najwazniejsze. Jutro mam wizytę u ortopedy z drugą nogą, więc przy okazji pokażę mu zdjęcie wykonane wczoraj i jego zdania wysłucham.
Chyba czas zacząć zagłębiać się w zgadanienia nieco bardziej przerażające i zacząc sie modlić, że dziadek mi jutro cos ustali, bo jak nie to obrona się szykuje w przyszłym roku.
Trochę przykro, chociaż czas dobrze spożytkowany. Co nie zmienia faktu, że i tak przykro. Nie moja wina, ale i tak ... dziwnie.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24