Także tego.
Krótka historia podsumowująca dzisiejszą wyprawę.
Tak na szybko.
Wczorajsza wizyta przyniosła następujące wieści:
Pan w rentgenie był bardzo miły. Na oddziale było o mnie głosno, a raczej o moim przypadku. Pan Z. pamiętał mnie, bo "przywieźli mnie kumple (kuzyni)". W czwartek dostanę telefon z informacją, kiedy odbędzie się zabieg wyciągania jednej śruby, przez która nie mogę do końca zgiąc nogi. Dobrze, że rehabilitacja została rozpoczęta. Mam zacząć stopniowo na nią stawać (jednkaże jeżeli realizowałabym to w taki sposób, jak zaplanował to lekarz, to niestety nie wyrobię się na Poznań), lecz jest to ciężkie. Chodze już z jedną kulą i kuśtykam niczym House.
Dzisiaj trochę jednak przesadziłam z chodzeniem. Noga strasznie mnie boli i mam problem, aby nią ruszać. I cos mi tam chyba lata.
Dzionek minął bardzo miło i przyjemnie. Porobiliśmy " thrashowych" fotek i pośmialiśmy się nieco z Puti i Czyżykiem. Nie mam już jednakże sił, żeby jakoś strasznie się z tego cieszyć. Tak się wymęczyłam, że chyba gorączka mnie łapie. Teraz będzie zasypywanie zdjęciami z tego dnia. Co prawda to nie był w stu procentach mój ubiór w tej stylówie, ale buty się zgadzają, więc szafa gra. Reszta będzie realizowana jak będę w pełni sprawna.
Zapewne chciałam tutaj pisac jeszcze tonę rzeczy, ale teraz wszystko wypadło mi z głowy.
Obecnie nie mam sił, aby realizowac jutrzejsze plany. Mam nadzieję, że ochota wróci, a ból nogi tego nie zniszczy.
Mamy plan na ten semstr. Jest tak zjebany, że nie mam pytań. Całe dni na uczelni. Nie mam nawet koncepcji, kiedy wcisnąć rehabilitację.
Ja się chyba do niektórych rzeczy nie nadaję. Właściwie teraz wszystko mi jedno.
zapraszam do mnie