Bry wszystkim o/
Sie ku*wa rozpiszę, a co... gdzieś trza wyrzucić wszystko :)
Dawno nie wywalałem tutaj żalów i bólów, ale przyszedł chyba czas. Minęło kilka miesięcy i na pozór się poprawiło, chodzę z bananem na ryju, pier*ole jakieś żarty i z fałszywym obrazem się bawię. Lecz jak to bywa w środku siedzi wygięty gwódź na którego kombinerki nie pomagają. Jakoś tak kilka osób z czasem się rozwiało, najbliższy przyjaciel w sylwestra wjeb*ał mi nóż w plecy i z honorem udaje, że to moja wina. Inne osoby które uznawałem za bliskie przy najbliższej okazji okazały się obce, jakby mnie nie znały, a przecież się sobie zwierzaliśmy, podnosiliśmy na duchu i w każdej złej chwili pomagaliśmy... Czas heh, tak zmienia człowieka, tak jak choroby.
Zaczął się nowy rok. Każdy człowiek w tym czasie ma nadzieje na lepszy początek, coś nowego, doświadczenia i szczęście :) Tak... coś się sprawdziło - nowe doświadczenia, ale z przykrością stwierdzam, że nie te dobre. Poznałem kilka nowych osób na których wiem że mogę polegać, ale po ostatnich miesiącach boję się non stop, że będzie tak jak z poprzednimi. Ciężko mi teraz zaufać, tym bardziej po wydarzeniu przed świetami... Uświadamiasz sobie, że osoba która była całe życie przy tobie może złamać twoje zaufanie, skrzywdzić cię i do tego zeszmacić.
Od małego byłem aspołeczny, w wieku dojrzewania zrozumiałem, że ludzie to ku*wy i straciłem nadzieję w ludzkość, lecz nie straciłem nadzieji w przyjaciół, bliskie mi osoby... teraz już straciłem. Każdy człowiek pragnie mieć oparcie w kimś, mieć możliwość wygadania się i pomilczenia przez kilka minut. Ja sięgam się ostatnich szczebli i napierdzielam tutaj swoje kazanie jak ksiądz w kościele przed publicznością...
Ogólnie jest chu*owo, ale stabilnie. Dziękuje, dobranoc.
Na koniec polecę nową płytkę Hollywood Undead, na prawdę jest warta przesłuchania:
http://www.youtube.com/watch?v=Xv_L-qNWNbI
Osobiście polecam utwór 9. Believe i 11. Outside :)