Kolejny dzień i kolejne noce spędzane w szpitalu.
A Ciebie przy mnie znów nie ma.
Nie reagujesz na prośby o odwiedzenie mnie...
Cały dzień milczałeś.
Nie spytałeś nawet, jak się czuję.
Spłynęło to po Tobie.
A ze mną jest źle.
Coraz gorzej.
I kiedyś się doigrasz.
Kiedyś znów dostaniesz smsa z prośbą byś przyjechał do szpitala.
Znów to zbagatelizujesz.
A ja odejdę.
Nie zdążysz się ze mną nawet pożegnać.
Ale wtedy nie uroń ani jednej łzy.
Nie będziesz miał do nich nawet prawa.
Skoro nie próbujesz się mną nacieszyć póki tu jestem to nie masz prawa za mną zatęsknić, gdy mnie zabraknie.