Czasem dziękuję Przeznaczeniu/Bogu/Wielkiemu Latającemu Potworowi Spaghetti za sploty wydarzeń, które doprowadzają mnie do miejsca w którym jestem. Dziękuję czemukolwiek za to, że znalazłam się w Poznaniu, chociaż nie mam tu żadnych wspomnień/ważnych dla mnie miejsc/rodziny a mój sentymentalizm odzywa się co parę godzin (a wtedy i łzy lecą do oczu) i tak cieszę się, że trafiłam tu. Tylko (a może aż) 100 km dalej. Chodzę z uśmiechem po poznańskich ulicach, parkach, sklepach i muzeach. Lubię te miejsca i powoli znajduję swoje miejsce na ziemii. Może za 3,5 roku stwierdzę, że przeprwadzę się jeszcze dalej ale na razie powiem: Corragio! tzn. DO DZIEŁA! Trzeba się skupić żeby móc móeić "Zaufaj mi, jestem inżynierem".
Pozdrawiam, dziewczyna z 10 piętra, siedząca z kubkiem Cappucino oraz tak wielką ambiwalencją uczuć jak nigdy dotąd.