photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 MARCA 2013

Cos mnie dzis natchnelo i stwierdzilam ze fajnie jest powspominac. W koncu jest czas swiat, refleksji. Ogladalam te stare zdjecia i myslalam, kiedy i w jakich sytuacjach zostaly zrobione. Ostatni raz pisalam tutaj poltora roku temu, gdy tracilam bardzo wazna mi osobe w zyciu. Odeszla. Ale zawsze pozostanie Ona w moim sercu. Dziekuje tym, ktorzy wtedy przy mnie byli, choc pewnie tego nie czytacie. Chcielibyscie pewnie wiedziec co sie u mnie zmienilo przez te ostatnie poltora roku? Odpowiedz brzmi -wiele. I to bardzo. Jednego dnia bylam tu, po to zeby za chwile sie spakowac i bez chwili namyslu porzucic dawne zycie i rozpoczac nowe. Nowe-choc nie znaczy ze lepsze. Plan A sie posypal i trzeba bylo wymyslec plan B. Byla masa porazek. Wiecej chyba niz zwyciestw. Bywalo ciezko, naprawde ciezko, zdarzalo sie i zdarza sie do dzis ze budze sie i mysle 'co ja tu do cholery robie?' ; bywa, ze mam ochote rzucic wszystko, zostawic i wrocic. Bywa, naprawde. Bywa, ze placze. Ze smutku, tesknoty, bezradnosci a i  osamotnienia czasem. Jest mi przykro z powodu przeszlosci, czasem terazniejszosci a za piec minut martwie sie jak bedzie wygladac  moja przyszlosc. Wiekszosc ludzi czeka tylko na moj upadek i to jest przykre, ludzie wciaz szukaja sensacji, jakby nie mieli wlasnego zycia, to jest tak przykre.. Wymyslaja tyle glupot zeby komus uprzykrzyc zycie, Boze, nie ogarniam tego, w ktora strone ten swiat zmierza. Dlaczego ludzie zamiast sie kochac i sobie pomagac, wbijaja sobie wzajemnie noz w plecy i pokazuja ktory to wiekszy zarobas bo jego auto wiecej kosztowalo. To takie tandetne. Zaczyna mi sie powoli wydawac ze zostalam gdzies w tyle, zatracilam siebie w tym postepie i moze dlatego jestem odosobniona wiekszosc czasu. Nie zrozumcie mnie zle, nie uzalam sie nad soba. Sa po prostu czasy, kiedy nie ogarniam. Podziwiam ludzi, ktorzy maja pasje i hobby i potrafia sie tym cieszyc sami. Ja naleze do tego typu osob, dla ktorych to milosc jest najwazniejsza i bez niej jest egzystencja ale nie da sie w niej czerpac radosci z zycia. Strasznie trudno jest mnie dogonic a co dopiero dotrzymac mi kroku, naprawde, wierzcie mi. Byl tylko jeden czlowiek, ktoremu sie to udalo ale dzis go przy mnie nie ma. Zabral cos, jakas czesc mnie, to chyba bylo serce. I tak dlugo szukalam wlasnego serca, 4 lata prawie mi to zajelo, rozumiecie? Tyle razy, tak bardzo sie zawiodlam na tak wielu osobach, przychodzily i za chwile odchodzily, zupelnie znienacka, a ja cierpialam, czasem mialam to gdzies, szlam po prostu do przodu, bo to byly te osoby ktore za mna nie nadazaly. I tak nagle, och, az boje sie to pisac, bo nie wiem co bedzie jutro, pojutrze, albo za miesiac, ale nagle moj swiat wywraca sie do gory nogami; i sama w to nie wierze. Nie wiedzialam, ze istnieje jeszcze ktos, kto tak bardzo na mnie wplynie, kto zrobi mi z glowa nie-wiem-co. Ktos, pod wplywem kogo sie zmieniam, ale nie, nie na gorsze, na lepsze! Ta osoba mnie dogania albo juz to zrobila, trzyma mnie w uscisku, mocno i chce zeby nie chciala puszczac; naprawde chce, pierwszy raz od tak dawna. I boje sie, panicznie sie boje, ale najchetniej nie przestawalabym byc ani na sekunde z dala od tego kogos. To wszystko jest tak skomplikowane, nie macie pojecia, ja jestem skomplikowana, strasznie. Strasznie duzo watkow tutaj poruszylam, za duzo, wiem, ale nie da sie poltora roku zmiescic w jednej notce, wybaczcie, to nie ja pisze, to serce, ktore teskni tak bardzo teskni, wlasnie macie przyklad co sie ze mna dzieje; widzicie wlasnie jak ta osoba na mnie wplywa, trace zmysly..