nie mam zdjęć. laptop się spalił.
zużyłam kilogram chusteczek.
lenię się, obijam się, opierdalam się.
kiedy nie mam, co robić, moa wyobraźnia pracuje 10x intensywniej.
zaplanowałam już chyba swoją przyszłość na najblizsze 10 lat ; o
zaraz albo wezmę się za jakieś opowiadanie, albo znowu będę zastanawiać się nad projektem tatuażu, albo dalej będę sie zastanawiać czy zrobić ten kolczyk czy nie, albo wezmę się za te zawieszki z modeliny, albo pouczę się hiszpana, albo wrócę do Arystotelesa.
ale najpewniej dalej bez sensu będę przesiadywać przed tym komputerem.
idę po miętową herbatę, Adiós.
Był taki teatralny. Stanął przed lustrem w czarnym ubraniu z kwiatem
w butonierce. Włożył do ust narządzie, czekał, aż lufa ociepli się
i uśmiechając się z roztargnieniem do swego odbicia - strzelił.
Spadł jak płaszcz zrzucony z ramion, ale dusza stała jeszcze jaki
czas potrząsając głową coraz lżejszą, coraz lżejszą. A potem
ociągając się weszła w to zakrwawione u szczytu ciało w chwili,
gdy wyrównywała się jego temperatura z temperaturą przedmiotów,
co - jak wiadomo - wróży długowieczność.
Zbigniew Herbert.