Dobra, dobra, dzieciaki.
Wiecie, co wam powiem? Patrzę na nas i na nasz tryb życia. Wspaniałe z nas preszczury korporacyjne, za piętnaście lat będziemy w garniakach latac po wieżowcach wielkich koncertów wykorzystujących biedotę Afryki, ubrani w garniaki od Bossa i garsonki od Donny Karan, bez wielkiego szoku kulturowego. W międzyczasie przejdzemy już przez:
1) anoreksję
2) bulimię
3) nerwicę natrętcw
4) zespół kompulsywnego mycia rąk
5) manię prześladowczą
6) depresję
7) próbę samobójczą
8) uzaneżnienie od:
*papierosów
*kawy (^^)
*Red Bulla (;P)
*kokainy
*amfy (na specjalne życzenie P.)
*środków:
-uspokajających
-przeczyszczających
-wspomagających odchudzanie
-nasennych
-przeciwbólowych
9) narkomanię
10) kleptomanię
11) alkoholizm
12) związek patologiczny
13) trzy poronienia
14) rozwód
15) romans z młodszą kobietą
16) romans ze starszą kobietą
17) romans z młodyszm mężczyzną
18) romans ze starszym mężczyzną
20) kredyt do spłacania przez 40 lat
21) krach na giełdzie i bankructwo
22) tułaczkę po dworcach
23) żebranie na pół puszki piwa
24) imprezy trwające tydzień ciągiem
25) żonę uciekającą z najlepszym przyjacielem / męża w przyjaciółką w szafie w twojej sypialni
26) pierwszy zawał
27) zespół jelita drażliwego
28) reumatyzm
29) bezpłodnosc
30) bezsennosc
31) mutację DNA
32) raka (czegoś)
33) 8 operacji
34) porwanie przez O.B.C.Y.C.H.
Widzicie, kochani? Wiecie, co to jest! Stres!
Tak więc, jak już wydoimy tę krowę z pieniędzmi i przerobimy kaskę na parmezan, który, tak jakby trzyma się odpowiednio długo, haha, proponuję pojsc na kurację odwykową. Pozwólmy specjalistom od piaru piaru napic się nieco naszej krwi w czystych euro, którą wskrzykniemy niczym ketaminę do żył terapeutów, psychiatrów, psychologów i prywatnych trenerów fitnessu.
Trenerzy fitnessu na dodatek zazwyczaj są ponętni, ale strzeżmy się ich sideł!
Skoro zarobiliśmy już to, co mieliśmy zarobic, zeby wampiry nas nie zabiły z zawiści (to mój blog, wiec nie będę nikogo prosic o wybaczenie, odsyłam do http://www.empik.com/empire-v,prod600051,p), proponuję obrac los powyższy - uciec do jakiejś wiochy i zaszyc sie w klasztorze. A jak nam sie nie chce do wiochy, to w Bieszczady.
Plan jest taki: zostac mistrzem tao i prowadzic kontemplacyjny tryb życia w zgodzie z naturą, studiując jej nieposkromioną prawdę i dzikosc łagodności. Zostac jak rzeka i sie nie utopic.
Myślę, że mimo podobieństwa do mistrza Pai-Mei prędzej nas takich przyjmą do Nieba, niż nas - a la katolików.