Tak jak po burzy nastaje tęcza, tak samo po problemach przychodzą powody do radości.
Wczoraj tata mój przeszedł 3h operacje, która się udała. Teraz będzie dłuższy czas rehabilitacji, lekarze mówią, że będzie chodzić. To co mnie bardzo martwiło, już mineło, choć niedokońca. Nadzieja jest... i będzie wszystko dobrze!-wierze.
Najdzielniejszego mężczyzne jakiego znam jest bez wątpienia mój tata! Którego za to bardzo podziwiam.
W szkole zaczyna mi się ostatnio coraz bardziej podobać :P Nauki troche jest, a teraz trzeba się uczyć bardziej niż zwykle, bo z niektórych przedmiotów ocenki na świadectwo w 3kl idą ;]
Jutro u Angelii spotkanie wszystkich babeczek z mojej klasy i wielka imprezka %% :)) Kolejne dni również zapowiadają się ciekawie :) :* aj ;P
W każdym nowym dniu można się spodziewać niespodzianek.
Taka mała niespodzianka spotkała mnie ostatnio... :))
Kilka godzin pózniej...
Po długiej rozmowie z mamą... o przeszłości, o życiu i o nadzieji która jako jedyna na całym świecie motywuje ludzi do życia. Mamy tej nadzieji w sobie bardzo dużo, płonie w nas wiele świec, niektóre się gaszą, niektore płoną intensywniej, lecz tylko dzięki temu, że płonie kilka z nich człowiek żyje, gdy nagle zgaśnie kilka z nich, człowiek doświadcza bolu i cierpienia, traci chęci do codzienności, przestaje żyć lecz tylko egzystencjuje. Nadzieja w nas musi płonąć, byśmy mogli być szczęśliwi. Nie traćmy wiec jej, a płomień tej świecy podtrzymujmy, nawet gdy będzie już mała iskra...
I najbardziej na świecie kocham moją rodzine, najwierniejszą przyjaciólke -moją mamę, która jako jedna z nielicznych zawsze, ze szczerego serca chce dla mnie jak najlepiej, mojego dzielnego i kochanego tate, moją kochaną siostrę, która troszczy się o mnie i mi pomaga, i mojego brata... mimo wad, wiem, ze jest wrażliwy, pomocny i też nas kocha. Kocham ich za nic, ważne tylko, że są... nie ważne jak daleko będą, jak bardzo będę zla na nich za to co robią.. Kocham ich.