Choć ledwo widoczny, to mój Harry Potter.
Który niewiadomo czemu fochnął się na cały świat.
A jutro Wigilia klasowa.
Ciasto zrobiłam.
Nie wspomnę o papierowych obrusach, wokół których zrobiło się wiele zamieszania.
Ale, mam je.
Taaak.
To one.
Chyba.
Teraz wystarczy tylko wypełnić ankietę na wolontariusza WOŚP
i
znaleźć ubranie Żydówki.
Potem, mogę po 5 godzinach latania tam i siam zasnąć, śniąc, iż jutrzejszy dzień będzie wspaniały...
no, bo w końcu Aj wai bim bam bum, nie?