Nowy lokator korzysta z sił elektrostatycznych (czy jak one się tam nazywały) i przyczepił się do ściany. Wesoły gostek, tylko małomówny.
Jak zwykle zabiegany. Od ostatniego wpisu sporo się namieszało.
Meta opita w (jak sądzę) wielkim stylu. Chciałoby się odśpiewać http://w241.wrzuta.pl/audio/3r8OoQEDWXz/oddzial_zamkniety_-_party tsaa... Refren coś wam mówi? xD Panów w czarnych strojach nie zapraszałem, więc musieli wracać. Niektórzy odkryli pasję do skoków z balkonów i lądowań na plecach. A inni powołanie stomatologa pozbawiając innych fragmentów zębów. A mi ćwicząc celność strzelając na oślep z ruskiego "szampana" zabrakło ok cm. by trafić z "korka" do szklaniki. Oj ogólnie dość wesoło było, może trochę za wcześnie się skończyło... xD
Tsaa... Pierwszy raz opijałem zdobyty tytuł magistra. (Nie mój xD Jeszcze...) I tu pojawia się problem. Problem (o zgrozo) z alkoholem. Ostatnimi czasy nadeszły problemy z upiciem się. Damn it. Chyba jakiś detoks będzie potrzebny. A tu nawet nie ma pretekstu/okazji. Do Wielkiego Postu jeszcze sporo czasu, miesiąc abstynencji to chyba śierpień, sesja jeszcze dość odległa... Jednym słowem gówno.
Oj, a tu sporo imprez się kręci. Hmmm... Generalnie jeszcze warto wspomnieć o lataniu w stroju Politechnikowego Kota na "Kici Kici Party"... Zabawa przednia, będąc kotem możesz wszystko... Ale. No własnie. Taka scena często w filmach o jakiś gangach. Klub, impreza, a nad "parkietem" przeszklona ściana VIProomu. Tym razem zamiast kilku ciemnych typów załatwiających swoje brudne interesy jednak stoi samotny człowiek spoglądający na wariujących na dole ludzi. I zastanawia się, czy właśnie tego szukał w tym mieście. W sumie fajnie jest mieć wstęp do takiego VIProomu, pić za free, no i być tam z grupką świetnych ludzi. Oczywiście. Ale jednak człowiek ten nigdy nie uważał imprez w klubach za swój żywioł, i przeważnie średnio go to kręciło. I też powód wyboru tego miasta był dla niego diametralnie różny. Tsaa...
Także pewnie czas na jakieś zmiany. Jeszcze poprzednich planów nie skończył precyzować, a tu sytuacja się zmienia ciagle. trzeba bardziej dynamicznie działać. Z jednej strony okazje, których wielu nie potrafiłoby odpuścić, i poświęciło by wiele dla nich, a z drugiej jakieś przemyślenia, plany, idee i olanie chwili bierzącej. NIe ogarnia.
Późno trochę już. I nawet odechciało mi sie pisać.
Moim zdaniem najlepszy teledysk na świecie. Do tego jedna z lepszych piosenek. Wspaniały tekst, melodia, wykonanie i przesłanie. Po prostu cudo.
Dire Straits - Brothers In Arms
These mist covered mountains
Are a home now for me
But my home is the lowlands
And always will be
Some day you'll return to
Your valleys and your farms
And you'll no longer burn
To be brothers in arm
Through these fields of destruction
Baptism of fire
I've witnessed your suffering
As the battles raged higher
And though they did hurt me so bad
In the fear and alarm
You did not desert me
My brothers in arms
There's so many different worlds
So many different suns
And we have just one world
But we live in different ones
Now the sun's gone to hell
And the moon's riding high
Let me bid you farewell
Every man has to die
But it's written in the starlight
And every line on your palm
We're fools to make war
On our brothers in arms
http://www.youtube.com/watch?v=jhdFe3evXpk&ob=av2n&hd=1