Powinnam przeżywać?
Pewnie tak.
Obok stał Obraz. Księża tyle opowiadali o tym, że ludzie się nawracają, że dzieją się cuda. Chciałam w to wierzyć, próbowałam się jakoś zagłębić, pomodlić się, ale szybko się zniechęciłam.
Śpiewałam tyle pięknych słów, myślałam nad nimi, nad tym do Kogo je kieruję i? I dupa.
Po mszy z Biskupem bilans był taki, że byłam wykończona tremą przed Ave Maria na ofiarowanie i nogi wchodziły mi do tyłka.
Później czuwanie.
Troche piosenek, troche tekstów i znowu, tym razem niespodziewanie, Ave Maria, bo nie było czym zapełnić dziury.
Stałam tuż przed Obrazem i śpiewałam prosto w Jej twarz. I co czułam? Zdenerwowanie, ręce mi się trzęsły, ledwo widziałam nuty.... A czy coś głębiej? Sama nie wiem, chyba nie.
Aga mi oczywiście bardzo dziękowała, biskup mnie chwalił, Proboszcz z parafii ChK nie wiedział jak mi się odwdzięczyć... A ja? A ja miałam pretensje do siebie, że nie było tak jakbym chciała. Że było kiepsko. Chciałam poczuć radość, chciałam poczuć, że śpiewam dla Kogoś bardzo ważnego, a poczułam ból brzucha, nudności, wypieki na twarzy, złość i rozczarowanie samą sobą.
Czy tak powinno wyglądać to spotkanie?
W każdym bądź razie tak wyglądało.
Krótko mówiąc - ŻE - NA- DA
Inni zdjęcia: Wioska Bedujńska bluebird1105.07.2025 evenstar... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24