Dzień-dobry-wieczór-poranek. Jest 3:23. Normalni ludzie śpią o tej porze. A inni, chociażby tacy jak ja, nie. Pytanie powstaje zapewne "dlaczego?". A odpowiedź jest prosta prozaicznie prosta :D
Kolejny wieczór w a2. Kolejny wieczór w stanie przyjemnego rozweselenia. Kolejny wieczór spędzony w miłym gronie znajomków. Kolejny upojny. Kojelny...
Z czasem alkohol wypełni żyły moje, krew wyprze.
Samotność w brew pozorom nie jest zła. Czasem doskwiera. Czasem nie ogranicza. Czasem zabija...
Patrze w lustro, widzę... brak mi słów by to opisać i robić tego nie będę. Jestem... sam nie wiem kim. Może ktoś mi powie...?
Stałem się tym kim jestem przez wydarzenia, wpływy pewnych ludzi ( i niektórym za to
dziękuję). Czy znajdę kogoś - to dobre pytanie. Pewnie nie. Porzuciłem na dzięję, która zbędą rzeczą jest w życiu.
Nadzieja. Czym jest? Ja jej nie mam. Nie staram się by ją mieć w jakiej kolwiek dziedzinie ziemskiego bytu. Jest pewność lub pewności brak. To jak rachunek prawdopodobieństwa, którego de facto niecierpię.
Cuda się niezdarzają...
"Gdzie jest ten wasz bóg?"