NIEDZIELA:
od samego rana było tak zimno,
że strach wychodzić z domku.
miałam iść do kościoła na 9.00,
ale obudziałam się o 9.00. ;D
o 9.10 przyszła Nalatia i z Olą grałyśmy z OSŁA.
do kościoła poszłam na 11.30.
potem spotkałam się z PauliNką.
o 13.15 umówiliśmy się z Torcikiem.
później postanowiliśmy iść na sesję na tą jedwabistą łąkę.
wziełam aparat i poszlśmy.
jak doszliśmy okazało się,
że brama jest zamknięta i przeszliśmy przez płot.
po sejsi musiałam jechać do domu,
ale jak będzie ładnie,
to poojadę tam w Pt.
już nie mogę się doczekać. ;D