Daaawno mnie nie było.
Pisałam w tą " pseudo cudowną " sobotę, o której teraz nawet nie chcę słyszeć, a co dopiero o niej pamiętać..
W zasadzie to co się stało było dość przyjemne, ale co z tego jak od tamtego czasu czuję się 100 razy gorzej, niż przedtem.
Jestem taka rozdarta w środku, każdy dzień wygląda praktycznie tak samo. W szkole chodzę jak gdyby nigdy nic, śmieję się tak jak zwykle albo i nawet jeszcze gorzej, ale co z tego skoro w końcu nadchodzi chwila kiedy siedzę w ciszy i znowu myślę o TYM wszystkim... Jestem taka rozdarta, nie mogę się ogarnąć. W pewnych momentach mówię sobie, że już dam sobie z tym wszystkim spokój, że to całe zmartwienie, cierpienie i łzy nie są tego warte, ale taka postawa jest ze mną tylko na pewien czas. Potem to wszystko mija, nadchodzi chwila na zebranie myśli, przypominają mi się te wszystkie chwile, serce przez chwile staje, zaczyna mocno bić, a łzy zbierają się w oczach, a ja w żaden sposób nie potrafię ich zatrzymać... Chcę pokazać wszystkim, że nawet bez Ciebie jestem szczęśliwa, że doskonale radzę sobie bez Ciebie, że bez Twojej obecności potrafię się śmiać, wygłupiać. Tak bardzo chciałabym pokazać całemu światu, że nie zależy mi na Tobie... Tylko pytanie : po co mam okłamywać Ciebie, wszystkich ludzi i samą siebie?
A po za powyższą sprawą jest dosyć dobrze. Mogłoby się jeszcze zrobić troszkę cieplej, tak chociaż 15 stopni i byłoby naprawdę dobrze.
Hm, właśnie zorientowałam się, że muszę już kończyć. Zawijam się stąd, ogarnę trochę pokój i pouczę się do historii, bo mam jutro sprawdzian, a moje oceny nie są zbyt zadowalające. ; /
Tak więc żegnam Was wszystkich, dobrej nocy, miłego dnia.
Bez odbioru. <3
_________________________________________
http://www.youtube.com/watch?v=BWlVO6IKLFE <3