Podeszłam bliżej drzwi aby podsłuchać ich rozmowę. Nie byłam pewna zapewnieniom Krisa , że nic mi nie zrobią. Przyłożyłam ucho do drzwi.
- Dziś moja kolej zmiany . Wysłałem do jej rodziców list z pogróżkami więc za niegługo pięniądze będą na naszym koncie.
- Ile zażądałeś Brad ? - spokojnym głosem zapytał Kris. Aha, a więc jego brat i współudziałowiec w moim porwaniu miał na imię Brad. Musiałam zapamiętać jego imię i jak najwięcej szczegółów. Zastanawiałam się tylko dlaczego nie są zamaskowani . Czyżby byli takimi idiotami , myśleli że ich nie wydam ? A może chcieli mnie zlikwidować po przelewie. Tę drugą myśl szybko wypędziłam z mojej głowy.
- Pół miliona. Idealnie pokryje koszt operacji a dodatkowo my bedziemy zabezpieczeni na długie lata .
Zaśmiał się. Słyszałam jego śmiech drugi raz z życiu jednak nienawidziłam go. Irytował mnie i sprawiał , że miałam gęsią skórkę. Na samą myśl że dzisiejszej nocy miał ,, wartę " Brad żołądek zaciskał mi się. Usiadłam ponownie na materacu. Byłam głodna więc zjadłam kilka suszonych owoców które przyniósł mi Kris. Nie był to jakiś wyborny posiłek ale przynajmniej miałam coś w ustach i chodź na chwilę nie odczuwałam tak mocnego głodu . Dotknęłam mokrego jeszcze policzka. Kiedy spojrzałam na rękę była cała umazana w tuszu i kredce do oczu zupełnie jak moja twarz. Musiałam wyglądać fatalnie. Złapałam do ręki miskę i przyjżałam się sobie. Widok był masakryczny. Włosy rozczochrane na wszystkie strony, napuchnięte czerwone oczy z czarnymi strugami . Ubranie nie wyglądało lepiej. Rajstopy miałam porozdzierane a koszulkę rozciągniętą od szamotaniny. W dwóch słowach Kupa Nieszcześć. Ale teraz nie to było najważniejsze. Chciałam stąd uciec, jednak oni ciągle czuwali. W pewnym momencie drzwi szopy otworzyły się i ukazał się w nich Brad. W ustach miał papieros. Po chwili ponownie usłyszałam silnik samochodu - Kris odjechał. Brad z tym swoim obleśnym uśmieszkiem na ustach podszedł bliżej siadajac na krzęśle które niedawno zajmował Kris.
- No maleńka zostaliśmy sami. Jeżeli będziesz grzeczna to nic złego ci się nie stanie. Twoi rodzice wpłacą okup a potem sprawa z głowy. A jeżeli piśniesz o nas słówko to moi kumple cię załatwią, obiecuje.
Przesłał mi buziaka. Brzydziłam się go . Na sam jego widok miałam ochotę zwymiotować.
- Powiem o wszystkim policji. Zgnijesz w pierdlu popaprańcu. Oblechu jeden.
W tej samej chwili Brad znalazł się obok mnie i wymierzył solidną lepę w policzek . Odepchnęło mnie do tyłu. Przyłożyłam rękę do policzka. Krwawił . On ponownie się zaśmiał .
- Jesteś suką i nie waż się tak do mnie mówić bo pożałujesz. W nagrodę nie zjesz kolacji. Bądź z siebie dumna.
Położył rękę na moim biuście, jednak po chwili wyszedł z szopy zostawiając mnie samą w ciemności z krwawiącym policzkiem.
wieczorem będzie ciąg dalszy ;d