photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 31 SIERPNIA 2012
168
Dodano: 31 SIERPNIA 2012

5. Hiszpańska fiesta.

Nabiłam parówkę na widelec i włożyłam do ust. 

- Czemu wszystko musi być tak cholernie zimne. - powiedziałam na głos, wzdychając. Śniadanie zajęło mi dziesięć minut. Jakoś byłam strasznie głodna (okres czy co?). Pustą tackę położyłam na komodzie, na której prędzej ją ujrzałam. Nie miałam ochoty, silić się na zanoszenie jej do kuchni i pomywanie. Sprzątaczką ich nie jestem, nie? Wstałam i w podskokach wylądowałam w łazience. Z przyzwyczajenia zamknęłam się na klucz i zaczęłam odświeżanie. Nie zajęło mi to tak dużo czasu. Po wyjściu z kąpieli i rozczesaniu starannie włosów, spojrzałam na ciuchy, które Dajana wybrała. Szare luźne dresy i biała bokserka, czuć było jej styl. Wślizgnęłam się w ubrania, po chwili patrząc w lustro. Nie wyglądałam tak tragicznie, jak to sobie wyobrażałam. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, niczym do drugiej osoby. Pomrugałam gwałtownie oczyma i uświadomiłam sobie, że muszę umyć zęby. Bądź, co bądź nie miałam zamiaru odstraszać ludzi moim śmierdzącym pyskiem. Niestety, mojej szczoteczki tu nie było. Wyszłam z malutkiej, przestronnej łazienki, w której czułam się jak w raju. Po paru minutach chwyciłam klucz od pokoju i dokładnie go zamknęłam. Chwyciłam za klamkę i znalazłam się w korytarzu, naszym korytarzu... Spojrzałam na stopy. Moje nogi były bose, nie miałam na nich moich wchorajszych obcasów. Pokręciłam głową z dezaprobatą. Weszłam głębiej do pomieszczenia. Wszyscy siedzieli sobie na kanapie, wpatrując się w ekran telewizora. Wyglądało to jak scena z jakiegoś romansu, chłopcy starali się adorować dziewczyny, a one zgrywaly głupie i niedostępne nastolatki. Do tego jeszcze oglądali serial, który opowiadał o miłości, miłości i jeszcze raz - miłości. Tandetna podruba realizmu (rzygam).

- Ale z was gołąbeczki... - rzekłam, skupiając ich uwagę na mojej osobie. W moim głosie można było wyczuć trochę ironi, lecz nie zwrócili mi na to uwagi.

- Rita! - usłyszałam. Spojrzałam z uśmiechem na towarzystwo, nie słuchając ich dalszej paplaniny. Mówili coś do mnie, a ja nie miałam pojęcia co. Byłam nadal pomiędzy snem, a jawą. Najchętniej bym zasnęła na stojąco... Chcąc się rozbudzić pognałam do łazienki. Mojej łazienki. Przepłukałam twarz wodą, po czym zastosowałam codzienny makijaż w postaci tuszu do rzęs. Chwyciłam szczoteczkę do zębów, nałożyłam na nią pastę i w końcu mogłam cieszyć się myciem moich kłów. Następnie wyszłam z łazienki, by wylądować na powrót w salonie. Na horyzoncie nie widziałam tylko twarzy Alana. Gdzież go wcięło? Czyżby gruchotanie obecnych, wkurzyło go? Prędzej nie zwróciłam na to uwagi, zbyt zajęta snem na jawie. 

- Gdzie Ali?

Zgromadzeni spojrzeli po sobie, jakby nie wiedzieli o kim mówię. W odpowiedzi usłyszałam tylko krótkie "Nie wiem" i wzruszenie ramionami. Niech go chuj strzeli, gdzie się szlaja ten troll? Nie wiedzieć czemu byłam strasznie wkurzona na niego. Zresztą nie tylko na niego, na resztę również. Zakochańce zajętę sobą, zapomnieli  o bożym świecie. Miałam ochotę kogoś uderzyć. Westchnęłam. Dalsza konwersacja z gołąbeczkami nie miała sensu, tylko by mi nerwy zszargali. W tym momencie potrzebna mi samotność. By ją odnaleść, poszłam do sypialni. Zamknęłam drzwi z trzaskiem. Wzięłam głębszy oddech, by zaraz ujrzeć uśmiechniętą buzię Alana. Siedział sobie na moim i Dajany łóżku, spoglądał na mnie radośnie. Co się tak cieszysz?

- A ty co tu robisz? - rzuciłam. Nadal byłam wkurzona, od razu wyczuł to po moim głosie. Jego mina drastycznie się zmieniła. Z radosnego kundelka, zmienił się w czujnego kociaka. Zawsze kojarzył mi się z jakimś zwierzeńciem i tak pozostało. Jaką by nie zrobił minę wciąż był słodki. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech, co sprawiło jego pełną dezorientacji minę. Zmienność moich humorów zwiastowała zbliżający się okres, którego szczerze nienawidziłam. 

- Ri... - zamierzał coś powiedzieć, a ja zamierzałam mu przerwać.

- Czy ciebie też tak wkurzają, te "piękne" feromony pochodzące z salonu?

Trzeba było jakoś wytłumaczyć mój wcześniejszy zły humorek. Położyłam się na drugiej stronie łóżka, która nie była zalegana przez mojego przyjaciela. Słychać było jego śmiech, widocznie moje retotyczne pytanie go rozśmieszyło. Dobry znak. Po tej jakże ciekawej wymianie zdań, zapadła cisza. Przerwał ją mój towarzysz.

- Więc, Ri... Co dziś ubierasz?

- Co?

- No... Co dziś ubierasz?

- Nie rozumiem pytania.

Chłopak wyglądał na trochę zawstydzonego. Takiego pytania się nie spodziewałam. Głupi jest czy jak? W ogóle nie miałam pojęcia, po co pyta mnie się o takie rzeczy. Zwariował już doszczętnie?

- Przecież dziś idziemy na imprezę.

- Jaką imprezę?

- No, dziś wieczorem o 20. Idziemy się zabawić do tego nowego klubu. Jak mu tam... - podrapał się po głowie, chcąc przypomnieć sobie nazwę. 

- Nieważne... Czemu ja nic o tym nie wiem? - westchnęłam. Wzrok skierowałam w stronę zegarka, będącego na komodzie tuż obok łóżka. Widniała na nim godzina 16:16. Zostało mi jeszcze trzy godziny i czterdzieści cztery minuty.

- Wypad stąd. - mruknęłam na Alana, pchając go w stronę drzwi. Miałam zamiar poszukać odpowiedniej kreacji. Gdy wypchnęłam go, aż do salonu spojrzałam na pozostałych. No tak, chłopcy jeszcze u nas byli.

- Neymar, Julius, Cristiano. Byłabym wdzięczna gdybyście już poszli. - wyrecytowałam, czekając aż ruszą swoje tyłki w kierunku wyjścia. Nie wiedzieli, co myśleć o moim zachowaniu, lecz Alan pokiwał głową. Ten gest zmotywował ich do pójścia sobie. Byłam pewna, że mój prześladowca im wszystko wyjaśni. Wiedział, że dużo czasu zajmuje mi szykowanie się. Chwyciłam go za rękę, kładąc na niej klucz do ich pokoju, który cały czas był w kieszeni moich dresów. 

- Masz. A co do twojego pytania... - zrobiłam pauze, budując napięcie. - Przekonasz się, co mam ubrane dopiero o 20. Przed tymi drzwiami. - wskazałam na drzwi wyjściowe, uśmiechając się zadziornie. Zaśmiał się i wyszedł. Odwróciłam się na pięcie, wracając do moich współlokatorek. Ich miny obrazowały wszelkie bóle świata. Brak im było swoich ukochanych, którzy właśnie znikneli za brązowymi drzwiami. Tęczówki dziewczyn z wyrzutem wierciły mą czaszkę. Przesadzały trochę z tą miłością do nich. Znały ich zaledwie z jeden dzień, z kawałkiem... Możliwe też, iż pieprze głupoty. Trochę dziwne było to, że nagle wśród mnie są sami zakochani. A na domiar złego mój były się kręci w pobliżu. Jak tu nie oszaleć?

- Sorki dziewczyny, ale musimy się ogarnąć. - usprawiedliwiłam się. Pokiwały głową. Doskonale wiedziały, co mam na myśli. Wszystkie jak na zawołanie pognałyśmy do pokoi, zaczęłyśmy wyjmować ciuchy z szaf i opróżniać kosmetyczki. Raz ubierałam, raz zdejmowałam ubrania. Ten cykl powtarzał się setki razy.

(...)

Za dziesięć ósma wszystkie panie były gotowe. Postawiłam na króciutką srebrzystą sukienkę, czarne bolerko, torebka również w odcieniu czerni i 15 centymetrowe koturny, zrobione z wężej skury. Owe buty były w odcieniu szarego i czarnego. Makijaż był prosty. Lekkie machnięcie tuszem, kreska nad rzęsami zrobiona eyelinerem oraz błyszczyk, którego na wszelki wypadek wpakowałam do torby.

 


Mało, mało... Wiem. Ostatnio nie mam czasu by pisać. Muszę się pakować i w ogóle^^

A oto jak widzę moje główne postaciątka xD