Białe o mnie
Zielone o diecie
Na imprezę jednak nie idę. Mam cały tydzień zawalony. Mam aż 6 sprawdzianów! W tym 3 prace klasowe. Mam masę materiału do przerobienia. W dodatku w sobotę mam cholernie trudny konkurs matematyczny, a nie przerobiliśmy jeszcze wszystkich zadań, więc jeszcze czeka mnie męczące kółko matematyczne. Ale pociesza mnie myśl, że po tym męczącym tygodniu będą rekolekcje i sobie odpocznę w końcu.
Jeden sprawdzian za mną, jutro mam 2, chemię już ogarnęłam, czeka na mnie geografia i może już zacznę z historii się uczyć na środę, bo z historii mam najwięcej do nauki.
Dzisiaj tak bardziej oficjalnie jest mój pierwszy dzień po powrocie. Nawet poszło dobrze, pomyślałam sobie, że nie będę od razu jeść mało, tylko stopniowo ograniczać. Nie licząc połowy czekolady poszło mi dobrze. Kurde, po szkole czekam zawsze z koleżanką na przystanku i po drodzę częso idziemy do sklepu, tylko że ona często kupuje albo chipsy, albo czekolady, albo inne tego typu gówno i jak mówię, że nie chcę, to ona mówi, że mam przestać, że wcale nie jestem gruba, że mam jeść no i w końcu się zgadzam. Jeśli ona przy moim wzroście waży 70 kg, no to się nie dziwię, że od niej wyglądam chudziej, ale i tak jestem gruba... Nie potrafię się jej sprzeciwić...
Bilans:
2 kanapki z szynką
połowa czekolady (270kcal!),
trochę ziemniaków, buraczki, mielony
cappuccino, kawałek ciasta
jogurt
Nie rezygnujmy z marzeń, tylko dlatego, że ich osiągnięcie wymaga czasu.
Czas i tak upłynie.
54 53 [52] 51 50 49 48 47 46 45