stare, eh, oh
szła, w białej sukni w kierunku ołtarza
obok niej mężczyzna, którego zna na wylot,
mężczyzna, za którego gotowa oddać życie,
mężczyna jej życia.
choć tak różni, tak wręcz nie pasujący do siebie.
nawet tam, idąc parę metrów, w towarzystkie świadków i bliskich
musieli przedyskutować 'ważne' sprawy
nawet tam, idąc parę metrów, w towarzystkie świadków i bliskich
musieli się posprzeczać.
ale się kochali, i stojąc tam, wiedzili jedno
nie ma innej opcji, nie potrafią bez siebie żyć
i wtedy się obudziłam.