Jeeju, nie wchodziłam tu chyba od miesiąca Oo.
Ale do rzeczy. Co u nas? Hm..jeszcze miesiąc temu byłam święcie przekonana że z Pavlem to już wszystko co mogłam zrobić, czego on mógłby mnie nauczyć, że po prostu już niczego wartościowego od siebie nawzajem nie wyciągniemy, i czas kupić kolejnego konia.
Nie zdawałam sobie sprawy w jak dużym byłam błędzie. 1 września przenieśliśmy się do innej stajni. I chyba to mnie trochę ostudziło. Zaczęłam więcej jeździć, intensywniej. I zobaczyłam jak duże mamy luki, wynikające z braku zaufania i szacunku, o których myślałam że mamy już aż nadmiar. I zaczęłam szukać sposobu, w jaki sposób precyzja z ziemii mogłaby pomóc nam podczas jazdy. I generalnie to jest etap na którym jesteśmy. Każdego dnia jeżdżę inaczej, na innym wędzidle, raz do dołu, a raz w wyższym ustawieniu, raz skupiam się na samym rozluźneniu, sprawdzam co koń na ten temat ma mi do powiedzenia, i zmieniam strategię. I uczymy się od siebie bardzo dużo. Szukam optymalnego rozwiązania, jak pogodzić pracę nad ciałem z pracą nad naszymi relacjami. To samo z ziemii, zwracam uwagę na bardzo subtelne sygnały jakie mi wysyła. Widzę jak koń doskonalne odzwierciedla mój charakter. Staram się zmienić nastawienie, podejście, tyle jeszcze przed nami...a myślałam że to już wszystko :).
Bardzo polecam ten film, warto obejrzeć: KLIK