photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 SIERPNIA 2010

Na przekór okropnej jesiennej pogodzie, która przejmuje panowanie nad światem, ja mam się świetnie, a moje wnętrze przepełnia słoneczna aura. W ostatnich dniach to zasługa zarówno mojego Najlepszego Chłopaka, który spędza ze mną dnie i nie ma mnie dosyć, pomaga mi jak dziś i jest od samego rana, gdy ja jestem szalonym kierowcą na drodze i mam na głowie tysiące obowiązków. Najlepsze i tak są mamusiowe obiady jak dzisiejszy, który stawia nam przed nosem i jemy we dwoje ze smakiem. W towarzystwie planszóweczek, lubię to. Apropo rozpoczętego zdania, to także zasługa asiowego kroko, który buszuje z Nami po mieście, wybiera się na rowerowe wyprawy i marudzi na zmianę siedzenia. Filipa, którego spotykam podczas spaceru z psem, kolejny raz, a potem gdy nie udaje nam się zastać ważnej części stada w domu, lub gdy spełnia się Twoje marzenie, tak wielce chemiczne. Byliśmy szaleni, lądując na końcu pod blokiem i klatką numer sto piętnaście, zresztą wiesz. Bądź co bądź, tylko ja okazałam się wtedy drożdżówkowym żarłokiem. I jeszcze dziś, gdy we czwórkę graliśmy w piramidę ramzesa, choć czuję się w tym wszystkim tak jeszcze pełna dziecka i beztroski, to dobrze mi, zabawnie i mam ochotę zatrzymać w garści masę takich chwil. Zatrzymać czas i pozwolić mnożyć się mej miłości do Ciebie, P. Jeszcze nie rozpoczynać żadnych przygotowań.