o kurde. teraz to juz naprawde nie mam sily...głownie przez moja psychiczna matke i przez to co mi robi...taaa...powinnam wierzyć w to co niedlugo stanie sie rzeczywistoscia, ale przez nia zaczynam w to wątpić. i pozniej jestem na siebie wściekła, oh, tak. wściekla, to dobre słowo. przecież tak nie mozna ! ' zabierzcie mnie do miejsca, które kocham ' ... na drugą strone ... bede ponad waszymi umysłami...oh, tak, ponad tym całym gównem.
* havana affair *
'fla makaron' haha. to jedne co umie mnie rozbawić. o, i jeszcze ' łajza ' i ' łiszajkud ' . ojoej..;* boje się tych dziwnych rzeczy...tych, które dzieją sie niewytlumaczalnie. i niby jest śmiesznie i zabawnie, ale tak nie do końca...eh...zostańmy przy tym, że wczoraj chciałam sie powiesic, albo skoczyć z okna. pierwsza opcja lepsza. a dzisiaj znalazłam w plecaku karteczke z napisem :
* a moja dusza odczuła brak ciebie i znowu przestała tańczyć...alles hier ist ohne mich...komm. *
i nie wiem co z tym zrobić i nie wiem co o tym myśleć, w sumie taka jest prawda...nienawidze być odcięta od świata...a jeszcze bardziej cierpie będac odcieta światem od moich najkochańszych. ale kogo to wszystko obchodzi ? wejdziecie, popatrzycie : o, fajna fota, pozdro. no, chyba ze znajdzie sie jakis ' anonim' albo ' szczera ' czy cokolwiek i napisze mi ze jestem ' pseudoemodzieckiem które tak naprawde slucha dody ' . ale to nawet dobrze ze ktos tak napisze. przynajmniej przestaje byc monotonnie.
ALLES EGAL i w ogole to jest mi zle.