hmm.. no narezcie tak jakby sie pozbierałam. ujrzałam takie male swiatełko w tunelu z nadzieja ze wyjde z tego okrutnego stanu..nawet sie udzlo. co prawda sama bym nie dała rady zawdzieczam tu poswiecenia mojej przyjaciolce. duzo dla mnie zrobila .. dziekuje ;* nie wiem czy bym teraz pisała gdyby nie ona.. mysle ze bede patrzec na zycie optymistyczniej niz do tej pory..

to co sie wydarzylo na obozie to dla mnie lekki szok.. te osttanie dni byly dla mnie bardzo ciezkie.. pelne cierpien i przemyslen..ale jakos doszlam do normalnego stanu... moze nie jest jak kiedys gdy wszystko mnie bawilo ale mysle ze czas leczy rany i bedzie jak dawniej,...pomyslałam ze co bedzie to bedzie ... nie moge tak wszystkim sie przejmowac. wiem ze moze popełaniam bledy ale kazdy je popelnia...i nie mow ze tylko ja tu jestem winna tej calej sytuacji! nie chce nic na sile .. nie chce twojej litosci !...zobaczymy ja bede czekac ale do pewnego momentu...no przykro mi ale ja nie dam sie zniszczyc..

(teraz kieruje sie do innego)

hmm. stwierdzilam ze musze sie troche wyluzowac..wczesniej napisałam ci na nk o tym wszystkim (ze zepsul mi sie telefon na obozie a ze ja nie naleze do najodwazniejszych nie miałam odwagi drugi raz poprosic cie o numer wiec..napisałam ci o tym)

Ty dałes mi numer telefonu ale tez i numer gg..pomyslalam ze w koncu bede mogla z Toba pogadac... no i teraz raczej codziennie wieczorem se troche popiszemy...no i fajnie .. jak jakos z Toba pisze to tym wszytskim sie nie przejmuje moze niedlugo bede w twojej miejscowosci to sie spotkamy;pw koncu obiecałam, to kiedys trzeba... na koniec jeszcze raz dziekuje mojej przyjaciolce ;** dzieki kc;**