Całe życie pod górę, nigdy nie możesz mieć lekko, a jak już to jest to tylko chwila ulotna.
Od zawsze wspinaczka na Mont Everest.
Wchodzisz, starasz się, idziesz, cieszysz się, jesteś na szczycie, super! Nagle się potykasz, spadasz z hukiem i uświadamiasz sobie, że jak już się jebie to zawsze wszystko na raz.
I od nowa, praca syzyfowa. Bo nie jesteś idealny. Popełniasz błędy, potykasz się, a potem jest Ci przykro, zawsze jest Ci przykro.
Wciąż upadasz, a upadek boli. Kolejny bardziej i bardziej. Ale sztuką w tym wszystkim jest wstać po tym upadku i iść, bo życie stawia nam wyzwania i rzuca kłody pod nogi.